Były okultysta ujawnia szczegóły swoich doświadczeń. Od ciemności do światłości

Były okultysta ujawnia szczegóły swoich doświadczeń. Od ciemności do światłości

piątek, 31 lipiec 2015 17:28
Pedro Ochoa (po prawej) z rodziną Pedro Ochoa (po prawej) z rodziną fot. PE News

Były okultysta opisuje, jak najpierw doświadczał szatana, a także jak potem dotknęła i zmieniła go potężna Boża moc.

Oto jego historia:

On sprawi, że przestaną cię boleć plecy - powiedziała mu mama. I rzeczywiście. Ten doktor uzdrowił plecy 9-letniego Pedro Ochoy. Straszny ból zniknął. Problem w tym, że nie był to zwykły honduraski lekarz, a człowiek, który sam siebie określał jako doktora "białej magii new age" - czciciela szatana. Mały Pedro nie wiedział, że szatan miał plan dla jego życia.

Jego ojciec był biznesmenem, który dużo podróżował. Rozwiódł się z matką Pedro po tym, jak okazało się, że miała romans.

Już 14-letni Pedro i jego dwie siostry zostali z mamą. Dwa miesiące później porzuciła dzieci. Pedro musiał zaopiekować się siostrami i malutkim kuzynem.

- Czułem się bezradny, niesamowicie zraniony - wspomina.

Potrzebował schronienia przed światem, który walił się wokół niego. Pamiętał o "lekarzu", który parę lat wcześniej doprowadził do jego uzdrowienia przez białą magię.

- Kiedy powiedziałem mu o swojej sytuacji, powiedział, że może mi pomóc. Zapewnił, że może dać mi moc i boga, który się mną zajmie i uczyni mnie bogatym. Dodał, że będę mógł bardzo wzrosnąć w tej religii i stać się tak silnym, że aż niezwyciężonym, o ile tylko będę studiował odpowiednie materiały i oddam się temu bogu - tłumaczy Ochoa.

Dla młodego chłopaka rozpaczliwie pragnącego opanować swoje życie takie obietnice były dokładnie tym, czego szukał.

Uczeń ciemności

Pedro zgodził się zostać uczniem. Przeszedł rytuał poświęcenia się, w ramach którego przyjął również amulet, który miał połączyć go z tym bożkiem. Zadeklarował ponadto miłość do tej duchowej istoty.

- W tamtym czasie znałem chrześcijan, ale nie wiedziałem nic na temat Biblii. Dla mnie oni wielbili innego idola czy boga. Nie wiedziałem, że jest tylko jeden prawdziwy Bóg - tłumaczy Pedro.

Jak się okazało, obietnice magika nie były puste. Moce wkrótce zaczęły objawiać się w życiu Pedro.

- Zacząłem się szkolić i wzrastać w tej mocy. Zacząłem od przesuwania niewielkich przedmiotów swoim umysłem i moje moce się zwiększały - wyjaśnia.

Była jednak cena...

- Zacząłem słyszeć ten głos i wiedziałem, że to był diabeł. Mówił mi, że moim przeznaczeniem jest pójść z nim do piekła, że dlatego się urodziłem, że powinienem walczyć w wielkiej walce przeciwko Chrystusowi/Bogu, który jest samolubny i chce całej chwały i uwielbienia dla Siebie. Szatan chciał, bym walczył i pomógł mu odzyskać to, co Bóg mu "ukradł" - mówi Pedro.

Coraz bardziej zanurzał się w okultyzm. Wkrótce został ustanowiony liderem grupy nastolatków, którzy również pragnęli wzrastać w "swoich mocach". Pedro twierdzi, że otrzymywał wizje na temat tych nastolatków, wgląd w ich życie, co sprawiało, że było mu łatwo ich przekonywać, by szli za nim. Odbywali seanse i rozmawiali ze "zmarłymi", regularnie i z powodzeniem używali deski Ouija z nadrukowanymi literami alfabetu i spędzali bardzo dużo czasu na cmentarzach, gdzie działy się rzeczy, o których Pedro nie chce rozmawiać.

Konsekwencje okultyzmu

Jak mówi, zaczynał stopniowo rozumieć pewne rzeczy. Mianowicie, im bardziej zanurzał się w satanizm, tym był mniej ludzki.

- Nie płakałem, nie śmiałem się. Nie miałem uczuć - wspomina.

Jak mówi, później zrozumiał, że te moce, które, jak sądził, były jego, to były tak naprawdę demony, które przez niego działały.

- Otworzyłem im drzwi i one działały nie tylko po to, by zwodzić innych, ale i mnie. Wtedy sądziłem jednak, że jestem ponadprzeciętny - mówi Pedro.

- Nic już mnie nie przerażało. Razem z moimi przyjaciółmi byliśmy w całkowitej ciemności. Co jakiś czas jednak pojawiała się dziwna osoba. Nie wiedziałem nic o Bogu, ale bałem się tych ludzi. Nie chciałem być blisko nich. Chciałem od nich uciekać. Było w nich coś jaśniejącego, zbyt świecącego dla mnie. Do tego stopnia, że nie mogłem na nich nawet patrzeć - mówi o chrześcijanach.

Chrześcijanie nie tylko z nazwy

Jak dodaje, później już wiedział, że ci ludzie nie byli chrześcijanami jedynie z nazwy, ale ludźmi mającymi w sobie ogień żywego Boga i bał się ich z powodów, których nie rozumiał.

Choć wtedy tego nie wiedział, jego bitwa z Chrystusem i mocą Ducha Świętego miała nastąpić szybciej, niż sobie wyobrażał.

Na pierwszym roku koledżu znalazł się w klasie, w której starszy wykładowca był właśnie jednym z tych "ognistych" chrześcijan.

Pewnego razu Pedro spóźnił się z pracą pisemną. Wykładowca nie chciał jej przyjąć i powiedział, że nie da mu zaliczenia, chyba że Pedro przyjdzie na spotkanie, które organizował w klasie każdego tygodnia. Po nim będzie mógł złożyć pracę.

Niezwykła przemieniająca moc

Co to za spotkanie? Kółko biblijne!

- Tamtej soboty w chwili, gdy przekroczyłem bramy koledżu, coś uderzyło mojego ducha. To było straszne, jakbym miał umrzeć. Moje ciało zaczęło się trząść, a jeszcze nawet nie byłem blisko sali. Im bliżej byłem, tym gorzej się czułem. To było tak, jakby to szalone, przestraszone coś we mnie się poruszało od stóp do głów. Trudno jest opisać słowami, jak bardzo byłem przerażony. Pociłem się i czułem, jakbym miał zwariować. To nie był zwykły ludzki strach. To demoniczna moc i diabły, które we mnie żyły, bały się mojego wejścia w Bożą obecność. Bały się mocy Ducha Świętego. Wtedy tego jednak nie wiedziałem. Wiedziałem tylko, że chcę jak najszybciej i jak najdalej stamtąd uciec - opisuje tamto przeżycie.

Próbował tylko oddać swoją pracę i wyjść, ale wykładowca nie przyjął jej i powiedział, że musi być na spotkaniu do końca.

- Zaczęli mówić o Bogu, Biblii, Synu żywego Boga, podstawach zbawienia, krzyżu. Słuchałem i zmagałem się z tym, co się we mnie działo. Ale zaczęły uderzać mnie słowa, że Bóg mnie kocha, umarł za mnie na krzyżu, że nie jest przeciwko mnie, a chce mnie uratować! - wspomina Ochoa.

Gdy spotkanie zbliżało się do końca, grupa osób wstała, by zaśpiewać pieśń, a wykładowca zaczął modlić się za każdego, kto był w sali. Gdy to robił, ludzie zaczęli upadać na ziemię pod mocą Ducha Świętego. Pedro wiedział, że był w obecności jakiejś ponadnaturalnej mocy.

Wtedy wykładowca podszedł do niego.

- Popatrzyliśmy sobie w oczy, kiedy zaczął się modlić i bum! To było jak eksplozja. Upadłem na ziemię, ale poczułem się tak, jakbym upadł na łóżko. Moje ciało zaczęło trząść się jak szalone. Czułem tę moc. Była jak elektryczność przechodząca przez moją głowę, stopy, nogi, ręce. Miałem wrażenie, że to miał być mój ostatni dzień na ziemi. Pamiętam, że pomyślałem, że nie jestem w stanie przyjąć takiej mocy. Było jej zbyt dużo. Miałem wrażenie, jakby moje ciało miało eksplodować! To było zbyt silne. Nie potrafiłem się oprzeć. To było tak jakby miliony woltów były w moim ciele - opisuje.

Zaczął głośno krzyczeć, czując, że nadchodzi chwila jego śmierci. Cokolwiek "to" było, zabijało go. Ale wcale nie umarł.

- Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że mogę oddychać. Potem ten głos przyszedł mi do głowy i powtarzał: "Bóg jest realny! Bóg żyje! Jezus jest realny! Bóg cię teraz dotyka!". Zacząłem płakać jak dziecko. Otworzyłem oczy i wtedy zrozumiałem, że moc, która we mnie była wcześniej, była niczym w porównaniu z mocą Bożą, która teraz dotykała moją duszę. Zrozumiałem, że stałem po niewłaściwej stronie barykady, a nie chciałem walczyć z Bogiem, nie chciałem być Jego wrogiem - wspomina Pedro.

Wciąż leżał na ziemi, gdy moce ciemności go opuściły i działał w nim Duch Święty. Po pewnym czasie wykładowca powrócił, pomógł mu usiąść, a potem prorokował nad nim, że przez następne trze dni nie będzie w stanie spać, bo Pan chce z nim rozmawiać.

Stało się zgodnie z proroctwem. Przez trzy dni Pedro nie spał.

- Tamte trzy dni ukształtowały moje życie. Bóg objawił mi się, wyjaśniając mi różne rzeczy i pomagając zrozumieć Swoją moc, a także to, że przechodzę teraz do światła, na stronę Boga - mówi Pedro.

Czas zmian

Pedro przeniósł się do Miami niedługo po swoim doświadczeniu. Nie mógł dłużej przebywać ze swoimi dawnymi przyjaciółmi, bo kiedy był z nimi w tym samym pokoju, ich próby kontaktu ze "zmarłymi" nie kończyły się powodzeniem.

Sześć lat temu pracujący w telewizji Pedro przeniósł się do Peorii w stanie Illinois, by pomóc miejscowemu kościołowi w rozwoju służby telewizyjnej.

Dziś ma 34 lata. Jest dyrektorem ds. ewangelizacji w kościele Hilltop Campus Church chrześcijańskiej denominacji Assemblies of God (Zgromadzenia Boże). Uczy młodych ludzi, jak wzrastać w życiu modlitewnym i doświadczaniu ponadnaturalnej mocy Ducha Świętego.

- Chrześcijanie potrzebują zrozumieć, jak potężne jest imię Jezus. Kiedy Jezus to 100 procent w naszym życiu, wtedy jesteśmy silni wobec wroga. Nic nie ma porównania z mocą Jezusa. Pamiętaj, diabeł i cała ciemność są ograniczone, bo są tylko stworzeniami, a nie Stwórcą. Ci, którzy służą szatanowi, mogą krzyczeć i mówić różne rzeczy, ale w środku są przestraszeni, roztrzęsieni i chcą uciec! - wyjaśnia Pedro.

Jak przyznaje, na początku zmagał się z próbami szatana, który chciał odzyskać jego życie, ale Duch Święty pozostał jego stałym towarzyszem. W modlitwie Pedro odciął się nawet od uzdrowienia pleców, jakie przed laty zapewnił mu honduraski doktor białej magii. W efekcie przez kilka lat odczuwał ból aż Bóg Sam dokonał uzdrowienia.

- Przez uzdrowienie, które otrzymałem w dzieciństwie, szatan trzymał moje życie. Kiedy się tego wyrzekłem w modlitwie, moje zmagania z szatanem się skończyły - wyjaśnia.

Jak mówi, wcześniej nie chciał dzielić się swoim świadectwem, bo było mu wstyd tego, co kiedyś robił. Zachęcili go do tego jednak kościelni liderzy. Zaczął otwierać się jako pełny Ducha Świętego wyznawca Chrystusa.

Chrześcijanie powinni wiedzieć, że Bóg jest realny!

- Pedro jest jednym z mających największe rozróżnienie duchowe i żyjących w prawdzie wierzących podobnych do Chrystusa, jakich kiedykolwiek spotkałem. Bóg jest mu bardzo przychylny. Pedro jest obdarowany i sprowadza Bożą obecność we wszystko, co robi - mówi misjonarz "Zgromadzeń Bożych" - Dale Crall.

Pedro podkreśla, że jednym z jego "palących pragnień" jest to, by chrześcijanie znali moc Bożego Słowa i żyli, zdając sobie sprawę z tego, że Bóg jest realny i jest blisko nas.

- Byś wszedł do pokoju, a ludzie poczuli, że jest z tobą obecność Pana. To zmieni twoje życie i może zmienić również ich! - mówi Pedro.

Zobacz także: Niezwykłe świadectwo: zawołałem do Boga raz w myślach i mi odpowiedział! (WIDEO)

Źródło: Charisma News

Chcesz więcej informacji od ChnNews.pl?

 

Napisz tu...
znakow zostalo.
or post as a guest
Loading comment... The comment will be refreshed after 00:00.

Skomentuj jako pierwszy.

Ostatnie komentarze

@adaJest skrzywiony i zwiedziony.Jest nie mozliwe aby mówił jak się w rzeczywistości maja.Ty a za co spalono Jordano Bruno ???Czy nie za to że twierdził ...
@adaPlecie jak obłąkany. kult maryjny to bałwochwalstwo.Wyniosłe słowa, nadobny głos i brednie nie z tej ziemi.To ci powiem mącicielu że papierz jest Antychrystem.Ustanowił się głowa ...
@LidiaIdąc tokiem twojego rozumowania czemu papierzyk  fadzoli żeby jeść mniej czy głowa babochwalców nie ma innych zajęć
@towarzysza jak pastorek sie cnazywa,mozemy mu dostarczyc robaki do jedzenia.UGOROWANIE ziemi mu nie przeszkadza?A zielony nieład jest ok.Niesdrowa żywnosc przywozic z Amer.Płd to jest eko,tysiace ...
@CzłowiekBóg zdrowy, człowiek chory!

tuwszystkiekomentarze1

Please publish modules in offcanvas position.