W Londynie przekonał się o tym 49-letni Tony Miano, były amerykański policjant, który trafił do aresztu na siedem godzin. Powodem zatrzymania było to, że głosił na ulicy na temat niemoralności seksualnej. Cytował wersety z 4 rozdziału Listu do Tesaloniczan.
Jedna ze słuchających go osób zawiadomiła policję, twierdząc, że jego słowa miały "homofobiczny" charakter.
Sam Miano tak opisuje tę sytuację:
"Język, którego używałem, nie był homofobiczny, ponieważ nie zachęcałem do lęku lub nienawiści do homoseksualistów. Zacząłem moje głoszenie, mówiąc, że nie jest to przesłanie nienawiści, a miłości. Wyjaśniałem fragment Biblii, który mówi o niemoralności seksualnej i o tym, że powinno się jej unikać. Nie mówiłem wyłącznie o homoseksualizmie jako formie niemoralności, ale i o każdym rodzaju seksu pozamałżeńskiego pomiędzy mężczyzną i kobietą, jak również o pożądliwych myślach. Chrześcijanie wierzą w te prawdy od tysięcy lat. To przygnębiające, że zostałem aresztowany i przesłuchany za otwarte wyrażanie chrześcijańskich przekonań".
Na koniec policyjnego przesłuchania kaznodziei zadano pytanie czy nadal obstaje przy słuszności swojego postępowania i czy je ponowi. Odpowiedział twierdząco na oba pytania. Policja uznała więc, że trzeba będzie postawić mu zarzuty.
Jednak godzinę później (o północy) Miano został zwolniony.
Według Andrei Minichiello Williams z Chrześcijańskiego Centrum Prawnego (CLC), przypadek ten jest ostrzeżeniem przed tym, co będzie się działo po przyjęciu przez brytyjski parlament ustawy o małżeństwach homoseksualnych.
- Jeżeli Wielka Brytania będzie nadal podążała tą drogą, przypadek Tony'ego będzie tylko pierwszym z wielu. Już teraz mamy do czynienia z ograniczeniem wolności słowa, gdy ludzie publicznie wyrażają chrześcijańskie poglądy na temat etyki seksualnej - powiedziała Minichiello.
Źródło: Charisma News