Według niej, jest dlatego, że Amerykanie nie poświęcają Bogu uwagi aż do chwili, gdy są zdesperowani i szukają Jego miłosierdzia.
67-letnia Graham Lotz porównała apatię Amerykanów wobec ewangelii do czasów Noego, kiedy Bóg wydał swój sąd, zsyłając potop na ziemię.
"W dniach Noego jedli, pili i żenili się. Nie ma w tych rzeczach nic złego. To normalne codzienne aktywności. Ale w dniach Noego robili to wszystko bez Boga. Nie pamiętano o Nim. Był dla nich nieważny. Myślę, że właśnie w takiej sytuacji jesteśmy dzisiaj" - boleje Graham Lotz.
Według niej, Amerykanie są dziś za bardzo skupieni na mało znaczących rzeczach, takich jak Hollywood, sport czy różne kontrowersje, a nie poświęcają Bogu tej uwagi, na którą zasługuje.
"Patrzę na rzeczy, którymi jesteśmy zajęci - jakaś artystka i to czyje dziecko urodzi, ludzie na czerwonym dywanie czy sportowcy. Koncentrujemy się na tych rzeczach i o nich rozmawiamy, a nie zdajemy sobie sprawy z tego, że świat dookoła nas jest na krawędzi upadku. To najsilniejsze podobieństwo między czasami Noego i naszymi" - uważa córka Billy'ego Grahama.
Porównała ona to, na czym skupiają się chrześcijanie na Zachodzie z tym, jak żyją prześladowani wierzący w innych krajach.
"Pochłaniają nas powierzchowne sprawy. Ale w niektórych rejonach świata tak nie jest. Gwarantuję, że chrześcijanie w Syrii czy Iraku są bardzo skoncentrowani. Tymczasem w Ameryce lekceważymy Boga. Obejrzałam właśnie program o wzroście ateizmu, o tym, że ludzie odchodzą od Kościoła. Według ośrodka badawczego Pew Research, Kościół chrześcijański zmniejsza się" - zauważyła.
Jak stwierdziła, Bóg wysyła ludziom sygnały, by ich obudzić i dać znać, że powinni zwrócić się do Niego, pokutować i się modlić, a On wtedy ześle błogosławieństwo zamiast surowego sądu.
"To dlatego Bóg wysyła sygnały alarmowe. Dlatego pozwala, by uderzyli terroryści albo tornado przetoczyło się przez nasze miasto. Bo my zdajemy się nie poświęcać Mu uwagi aż będziemy zdesperowani. Jeżeli nie będziemy Mu jej poświęcać, to On pozwoli, by działy się rzeczy, które uczynią nas bardziej zdesperowanymi aż zaczniemy wołać" - uważa Graham Lotz.
Według niej, choć Pan wysyła sygnały alarmowe, w końcu nadchodzi punkt, z którego nie ma odwrotu, punkt, w którym Bóg nie będzie już słuchał wołań o miłosierdzie i po prostu ześle Swój sąd. Będzie tak, jeśli ludzie nie będą pokutować pomimo sygnałów ostrzegawczych.
"1 rozdział Listu do Rzymian pokazuje, jak postępuje sąd. Jest metodyczny i w pewnym sensie powolny. W każdej chwili możesz wrócić do Boga. Ale wierzę, że przychodzi moment przebrania się miarki. Punkt bez odwrotu. Ja nie chcę do niego dojść. Nie chcę, dojść do punktu, w którym będziemy wołać i będzie tak, jakby Jego uszy były głuche, a jego cierpliwość wyczerpana. Myślę, że zbliżamy się do takiego punktu" - stwierdziła.
Wskazała trzy powody, dla których Ameryka może przekroczyć tę niebezpieczną czerwoną linię.
Pierwszy - jeśli Sąd Najwyższy USA uzna tzw. małżeństwa homoseksualne za prawo konstytucyjne. Decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze w tym miesiącu.
Drugi - jeśli Ameryka "opuści Izrael".
Trzeci - wzrost aborcji.
"Sąd zaczyna się od domu Bożego i potrzebujemy nasz dom uporządkować. Musimy pojednać się z Bogiem i upamiętać się z naszych grzechów" - zaznaczyła Anne Graham Lotz.
Według niej, Boży lud musi robić przede wszystkim dwie rzeczy, by uchronić Amerykę przed sądem - modlić się i dzielić się ewangelią.
"Głośmy ewangelię, bo jeśli przyprowadzimy teraz ludzi do Chrystusa, to będzie tak, jakbyśmy uratowali ich podwójnie. Uratujemy ich przed piekłem na ziemi, które nadejdzie podczas okresu ucisku, a ten, jak sądzę, jest bardzo blisko. I uratujemy ich od piekła wiecznego. Druga śmierć jest najgorsza. Wtedy zostaje się oddzielonym od Boga na zawsze" - ostrzegła.
Anne Graham Lotz, podobnie jak jej ojciec, jest ewangelistką.
Czytaj także: Córka słynnego ewangelisty B. Grahama o tym, kiedy Jezus wróci na ziemię i zabierze wierzących
Źródło: Christian Post
Chcesz więcej informacji od ChnNews.pl?