Po stronie kenijskiej zatrzymali jadący do Nairobi autobus, którym podróżowało 60 osób. Oddzielili "niewiernych" od tych, których uznali za muzułmanów. Chcieli następnie pojechać dalej, ale autobus ugrzązł w błocie. Wtedy wyprowadzili 28 niemuzułmanów (19 mężczyzn i 9 kobiet) i zastrzelili ich.
Wcześniej trzy osoby uratowały swoje życie, recytując przed bojownikami fragmenty Koranu.
"Mudżahedini pomyślnie przeprowadzili operację w pobliżu Mandery. Zakończyła się ona śmiercią 28 krzyżowców" - oświadczył rzecznik Al-Szabaab - Sheikh Ali Mohamud Rage.
Była to zemsta za naloty policji na cztery meczety w drugim co do wielkości mieście Kenii - Mombasie. Władze podejrzewały, że rekrutowano tam bojowników i ukrywano broń. Funkcjonariusze zastrzelili podczas akcji jednego mężczyznę i aresztowali prawie 400 innych.
W reakcji na zabójstwo pasażerów autobusu władze zaostrzyły środki bezpieczeństwa w regionie. Zniszczono także obóz prawdopodobnie używany przez islamistów.
Była to kolejna zbrodnia Al-Szabaab. Latem dokonało ono zamachów w południowo-wschodniej Kenii, zabijając co najmniej 65 osób. Z kolei w ubiegłym roku w ich ataku na centrum handlowe Westgate w Nairobi zginęło co najmniej 67 ludzi.
Źródło: Christian Today, polskieradio.pl