Przyznaje, że raz poddała się zabiegowi przerwania ciąży.
"W sercu miałam przekonanie, że odebrałam życie i że był to uczynek, za który Bóg mnie pewnego dnia ukarze" - napisała.
46-letnia piosenkarka rozmawiała ostatnio na ten temat z telewizyjną prowadzącą Nancy O'Dell w programie Entertainment Tonight.
W chwili gdy podjęła decyzję o aborcji, brała lek Accutane, który wiąże się z poważnymi skutkami ubocznymi dla płodu. Przyznała jednak, że również inne czynniki wpłynęły na jej ówczesne postanowienie.
- Nigdy nie sądziłam, że będę musiała to zrobić. Czułam się samolubna, bo myślałam: "przechodzę kryzys finansowy. Mam problemy w życiu i nie będę w stanie dać temu dziecku żadnej przyszłości". Niepotrzebnie, miałam poczucie beznadziei. Teraz jak to wspominam, uznaję, że to było naprawdę bez powodu. Co ja sobie myślałam? - wspomina wokalistka.
- Wstydzę się siebie za to, że to zrobiłam, bo mogłam coś wymyśleć, jeżeli chodzi o finanse. To była tylko wymówka - oznajmiła.
Toni Braxton zbankrutowała w 1998 roku. W 2001 r. wyszła za Keriego Lewisa. 12 lat później, po 4 latach separacji, rozwiedli się. Mają dwójkę dzieci.
Zapytana o to czy nadal ma poczucie winy za swoją decyzję o aborcji, odpowiedziała, że czuje się tak, jakby miała troje dzieci, ale musi sobie przypominać, że ma tylko dwoje.
- W mojej głowie czuję się tak, jakbym miała troje - wyjaśniła.
Odniosła się także do faktu, że u jej młodszego syna, Diezela, stwierdzono autyzm. Jak mówi, była przekonana, że ta diagnoza to kara za jej aborcję.
- Myślałam, że stało się tak z powodu aborcji, że Bóg mnie tak karze. Dużo czasu minęło zanim przez to przeszłam - stwierdziła.
W swojej książce napisała: "Czasami zastanawiałam się czy pozwalając, by mój syn miał autyzm i dając mi tyle problemów zdrowotnych, Bóg ukarał mnie za aborcję sprzed lat."
Braxton napisała także o swoim religijnym wychowaniu. Według niej, to "religijny ekstremizm" jej rodziny spowodował jej konserwatywne wychowanie i kształtował jej poglądy na życie.
Wyjawiła, że jej matka, Evelyn, prowadziła rodzinę do kościoła "Filar Prawdy", w którym zachęca się do używania duchowego daru mówienia na językach. Jak dodaje, kościół ten polecał także zakrywanie ciała od stóp do głów i nie uznawał żadnych świąt.
"Zaczęłam łączyć religię, Boga i kościół z sądem, niepokojem i poczuciem winy. Więzi, które nas łączyły, zaczęły nas dusić. Nasza rodzina popadła w ekstremizm religijny" - napisała wokalistka, która przyznaje, że czasami udaje zdolność do mówienia na językach.
Źródło: Charisma News