To zagadnienie w bardzo ciekawy sposób przeanalizował Dan Delzell - pastor kościoła luterańskiego Wellspring w Papillion w amerykańskim stanie Nebraska. Według niego, intelekt nie jest w stanie "naprawić" niemoralności człowieka.
Delzell pisze:
Intelekt i moralność działają na dwóch różnych ścieżkach. Intelekt ma związek z wiedzą. A moralność z motywacją i zachowaniem.
Intelekt ma związek z wiedzą. A moralność z motywacją i zachowaniem. Intelekt może dać ci pracę. Moralność pomoże ci ją utrzymać. Intelekt może dać ci dobre stopnie. Moralność sprawi, że będziesz traktować innych z szacunkiem, bez względu na ich iloraz inteligencji. Intelekt jest często podziwiany, o ile niemoralność człowieka nie przysłania jego inteligencji.
Niektórzy najbardziej brutalni dyktatorzy mieli wysokie IQ. Byli "bystrzy" w odkrywaniu nowych sposobów kontroli i dominacji nad ludźmi. Inteligencja może zapewnić ci wpływ i status, ale tylko moralność sprawi, że będziesz używać swojej władzy mądrze.
Inteligencja jest darem od Boga, podobnie jak Boża moralność. Najbardziej inteligentną osobą we wszechświecie jest oczywiście Bóg. Nikt nie zbliża się nawet do Jego poziomu inteligencji. I nikt nie zbliża się do Jego poziomu moralnej czystości. On ma całą wiedzę i jest całkowicie czysty.
W Swojej mądrości Bóg Ojciec posłał Syna, by umarł na krzyżu za nasze grzechy. Człowiek nie jest z natury wystarczająco mądry, by zrozumieć, dlaczego to się stało. Ale kiedy Duch Święty oświeca jego umysł, wtedy jest w stanie uwierzyć w krzyż Chrystusa dla przebaczenia grzechów.
Potem człowiek staje się natchniony dobrocią Ducha Świętego. Rezultatem tego natchnienia jest coś, co Biblia nazywa "owocem". Na tym świecie są dobre i złe owoce. Owoc wiary w Jezusa jest bardzo dobry. Zmienia buntowników w uczniów kochających ludzi i chcących pomagać innym.
Chrześcijaństwo nie jest po prostu "lepszą moralnością". Ono sięga nawet głębiej niż owoc. Dociera do serca, gdzie dobry owoc powstaje dzięki Panu. Dobry owoc nie zależy od poziomu inteligencji człowieka. Wymaga zamiast niej duchowej mocy od Boga i posłuszeństwa ze strony wierzącego.
Jeżeli ludzka inteligencja mogłaby rozwiązać problem grzechu, to nie byłoby potrzeby, żeby Syn Boży zostawił chwałę nieba i przyszedł na ziemię, by cierpieć i umrzeć za nas. No bo po co opuszczać niebo, skoro człowiek jest wystarczająco święty i mądry, by samemu załatwić sprawę?
Charles Sell pięknie powiedział: "gdyby naszą największą potrzebą była informacja, to Bóg wysłałby nam edukatora. Gdybyśmy najbardziej potrzebowali technologii, to Bóg posłałby nam naukowca. Gdyby najbardziej brakowałoby nam pieniędzy, to Bóg posłałby nam ekonomistę. Gdyby naszą największą potrzebą była przyjemność, to On posłałby nam artystę. Ale naszą największą potrzebą było przebaczenie, więc posłał nam Zbawiciela".
IQ człowieka może stanąć na przeszkodzie jego przyjściu do Chrystusa. Człowiek czuje się zbyt mądry, by ukorzyć się przed swoim Stwórcą i przyznać się do swego grzechu przed Bogiem. Taka pokora kłuje dumę, zwłaszcza, jeśli wszystkim, co do tej pory znał, było przesłanie o poczuciu własnej wartości.
Popularne jest dziś uczenie człowieka, że powinien dobrze o sobie myśleć i że jedynym "grzechem" jest, gdy myśli o sobie w zbyt małych kategoriach. W ten sposób człowiek potrafi próbować zasiąść na Bożym tronie. Głęboko w sobie myśli, że zasługuje na to miejsce. A jego inteligencja jeszcze dodaje się do jego złudzeń, jeżeli on się zapiera i nie chce pokutować za swój grzech. Człowiek nie jest w stanie sam siebie naprawić. Tak się nie dzieje. Jest zbyt zepsuty i dumny z siebie.
Jedynym rozwiązaniem dla głębokiej pychy człowieka jest krzyż Jezusa Chrystusa. Tylko przy krzyżu człowiek może dostać nowe serce, którego tak rozpaczliwie potrzebuje. Tylko pod krzyżem może znaleźć odpowiedź na swoją nienasyconą niemoralność. Im bardziej człowiek karmi swoje nałogi, tym bardziej pragnie rzeczy, które go niszczą.
W międzyczasie ma tendencje do pokładania nadziei w swoim wykształceniu. Ale co mogą dać mu jego dążenia intelektualne, skoro niespełnione pozostają potrzeby jego duszy?
Przypomina mi to słowa pewnego naczelnika więzienia z Luizjany, który jest gorliwym chrześcijaninem. Powiedział on, że jeżeli kryminalista nie spotka Pana, to może opuścić więzienie tylko jako mądrzejszy kryminalista. Do tego czasu nauczy się nowych sztuczek od innych przestępców i jego nowa wiedza sprawi tylko, że stanie się jeszcze bardziej niebezpieczny.
Taka jest natura człowieka. Bystrość bez Zbawiciela prowadzi tylko do kłopotów. I nigdy nie dochodzi do korzenia problemu. Tylko krzyż i krew Jezusa Chrystusa mogą na tym poziomie uratować człowieka.
Problem z człowiekiem polega na tym, że żyje zgodnie ze swoimi uczuciami. Dlatego ma tendencje do niszczenia samego siebie. A jego inteligencja zdaje się tylko zwiększać jego zdolność do wynajdywania sposobów na zrobienie tego. Jakąż rozpacz z siebie czynimy i jaką niesamowitą miłość ma dla nas Bóg. On sięgnął do nas, by naprawić naszą niemoralność, uzdrowić naszą duszę, wybaczyć nasze grzechy i odkupić nas na wieczność, ustanowić podstawę, na której możemy rozpocząć pełną miłości relację z naszym Stwórcą.
Mówiąc o inteligencji... Bóg wiedział, co robi. Jesteśmy mądrzy, jeśli postanawiamy ukorzyć się pod krzyżem i porzucić mit o tym, że nasza inteligencja jakoś nas uratuje i rozwiąże nasze problemy moralne. Tak się nie stanie. Dlatego więzienia są pełne ludzi na każdym poziomie inteligencji. Niemoralność nie ma względu na osobę ani IQ. Ona powali cię w kwiecie wieku i zostawi cię leżącego na drodze, byś umarł jak pies.
Dobrze, że Pan nie pozostawił nas naszym własnym samolubnym i pysznym dążeniom. Gdyby tak zrobił, to życie byłoby absolutnie beznadziejne. Ale z Chrystusem jest wieczna nadzieja. Jest niebo i niekończąca się przyjaźń z Bogiem.
Brzmi jak to, czego człowiek potrzebował i to, co naprawi problemy, jakie stwarza nam niemoralność.
Źródło: Christian Post