Za swoją sojuszniczkę uważają ją środowiska LGBT. Sama zresztą chętnie uczestniczyła w tzw. "paradach równości" forsujących rozszerzenie praw dla gejów i lesbijek.
Tokarczuk jest również sojuszniczką feministek i swobodnego dostępu do aborcji. Zabierała głos między innymi podczas demonstracji przed Sejmem zorganizowanej przez komitet "Ratujmy Kobiety", na której domagano się prawa do "bezpiecznego przerywania ciąży czy edukacji seksualnej".
Wreszcie Tokarczuk jest także zdecydowaną zwolenniczką przyjmowania imigrantów. Dała temu wyraz nawet w Sztokholmie. Odbyła spotkanie w szkole w dzielnicy imigranckiej Rinkeby.
- Jest mi wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć - stwierdziła.
Jej zdaniem, Szwecja przyjmując tysiące imigrantów, "przygarnęła bogactwo".
Nie wspomniała o tym, że kraj ten boryka się obecnie z walkami gangów, szerzącą się przestępczością zorganizowaną i gwałtami.
Nie ma wątpliwości, że uczynienie z Tokarczuk autorytetu w związku z przyznaną jej nagrodą, może zostać wykorzystane, a nawet już jest wykorzystywane jako narzędzie wpływu na Polaków przez liberalne media i ugrupowania.