Odpowiedzi udzieliła Paula White pełniąca funkcję pastora w kościele New Destiny Christian Center w mieście Apopka na Florydzie. Jest też teleewangelistką.
W chrześcijańskich mediach za oceanem pojawiają się informacje, że poprowadziła republikańskiego kandydata na prezydenta USA w wyznaniu wiary.
Oto wywiad z Paulą White w tej sprawie:
- Czy wie Pani, jaki jest ulubiony biblijny werset pana Trumpa?
P. White: Przez prawie 15 lat odbyłam niezliczone rozmowy z Donaldem Trumpem na temat Biblii. Tak naprawdę, spotkałam go, bo ogląda chrześcijańską telewizję i był poruszony jednym z moich kazań o tytule "Wartość wizji". Po obejrzeniu mojego programu odnalazł mnie. Ni stąd, ni zowąd zadzwonił. Byłam zdziwiona, że pamiętał moje kazanie, prawie słowo po słowu.
Nieraz, gdy byłam w mieście, znajdowałam się w pobliżu jego biura i rozmawialiśmy. O różnych sprawach - od wiary po rodzinę i wydarzenia na świecie.
Pamiętam, jak przed ostatnią kampanią wyborczą poprosił mnie, bym zabrała ze sobą przyjaciół do Trump Tower, by się z nim pomodlić. Starał się stwierdzić czy Bóg prowadzi go, by ubiegać się o prezydenturę i chciał, żebyśmy spędzili z nim trochę czasu w modlitwie nad tą sprawą. Pod koniec tego nieformalnego spotkania stwierdził, że to jeszcze nie był odpowiedni czas.
Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że wiara odgrywa zasadniczą rolę w jego życiu. Jak w przypadku wielu chrześcijan, coraz bardziej rozumie Biblię. Więc choć nie mogę podać konkretnego rozdziału i wersetu, znam jego zamiłowanie do Słowa Bożego.
- Czy przyprowadziła Pani, jak wielu uważa, Donalda Trumpa do Jezusa Chrystusa?
P. White: Miałam zaszczyt udzielać prywatnych porad wielu narodowym przywódcom, celebrytom i ludziom o niezwykłym wpływie. Nie mówię o tych rozmowach i relacjach, bo są one zbudowane na zaufaniu i o tej też bym nie mówiła, gdyby prasa nie postanowiła tego upolitycznić.
Mogę powiedzieć z przekonaniem, że słyszałam jak pan Trump werbalnie uznał swoją wiarę w Jezusa Chrystusa dla zbawienia z grzechów w modlitwie. Jestem absolutnie przekonana, że jest chrześcijaninem, który wzrasta tak jak my wszyscy. Wiem to z wielu osobistych rozmów.
- Biorąc pod uwagę, że ogłoszenie siebie chrześcijaninem daje mu polityczną korzyść, jak chrześcijanie mogą być pewni, że Donald Trump jest chrześcijaninem?
P. White: Pan Trump uważa, że wiara jest przede wszystkim sprawą osobistą i prywatną. Mówił o niej publicznie wtedy, kiedy było to właściwe. Nie jest jednak kaznodzieją ani teologiem. Jest chrześcijaninem w podobny sposób, jak wszyscy chrześcijanie. To praca, która postępuje.
W mojej służbie postanowiłam trzymać ludzi za słowo. Jeżeli człowiek wiszący na krzyżu obok Jezusa może tak szybko wyznać wiarę tuż przed swoją śmiercią i zostać przyjętym do Królestwa, to z pewnością chrześcijanie powinni zinterpretować wątpliwości na korzyść pana Trumpa.
Dzięki Bogu, Jezus nie jest taki osądzający wobec nas, jak my wobec wielu, których kocha i za których umarł. Matka Teresa powiedziała: "jeśli osądzasz ludzi, to nie masz czasu, żeby ich kochać".
Niestety, zbyt wielu chrześcijan poświęciło zdecydowanie zbyt dużo czasu na osądzanie pana Trumpa i jego relacji z Chrystusem. Tylko Bóg zna serce człowieka i ma większe uprawnienia od nas, by być jego sędzią.
Nawiasem mówiąc, myślę, że gdyby pan Trump celowo ukrywał swoją wiarę w tych wyborach, to ktoś oskarżyłby go o robienie tego, by zyskać przewagę polityczną. Taka jest już dziś nasza cyniczna kultura.
- Czy myśli Pani, że pan Trump popiera Planned Parenthood (organizację dokonującą m.in. tysięcy aborcji, red.)? Powiedział, że Planned Parenthood "wykonuje dobrą robotę".
P. White: Pan Trump jest całkowicie za życiem. Raz po raz mówił, że chce mianować takiego sędziego Sądu Najwyższego, który będzie przeciwko aborcji. Napisał też artykuł o swoim antyaborcyjnym stanowisku. Nawet opublikował listę sędziów, których by mianował. Ludzie mają jasny wybór - Donald Trump, który jest za życiem czy Hillary Clinton, która jest za wyborem.
- Dlaczego chrześcijanie powinni zaufać panu Trumpowi?
P. White: Proszę pozwolić, że opowiem historię, o której nikt nie wie. Tuż po spotkaniu w Nowym Jorku z udziałem tysiąca ewangelicznych chrześcijan pan Trump zwrócił się do mnie. Powiedział: "Paula, oni wiedzą, że będę za nich walczył, prawda?".
Pan Trump budował relacje z naszą społecznością od lat. Dużo wcześniej zanim wystartował w wyścigu prezydenckim. Był na 90. urodzinach Billy'ego Grahama. Przemawiał na chrześcijańskim Uniwersytecie Liberty wiele lat temu. Był też na mojej posłudze w nowojorskiej Madison Square Garden. Przyszedł i siedział w pierwszym rzędzie przez całą posługę. Był na wielu takich nabożeństwach od najmniejszych kościołów po największe krucjaty ewangelizacyjne.
- Dlaczego popiera Pani Donalda Trumpa w wyścigu prezydenckim?
P. White: Znam go. Wiem, jak silnym jest liderem. I wiem, jakim jest zdolnym biznesmenem. Jaki jest pełen współczucia, mądry, jak broni naszych wartości i ludzi, których kocha. Wiem, jak bardzo kocha ten kraj, jak kocha swoje dzieci i jak one go podziwiają i szanują.
Nie musiał startować na prezydenta. Zrobił to, bo kocha Amerykę i chce, żeby nasza przyszłość była jasna. Chce o to walczyć i się poświęcić. Pomimo ciągłych ataków w prasie i stałych prób, by szkalować jego charakter i niezliczonych fragmentów wyrywanych z kontekstu, stwierdził, że warto.
- Jest Pani określana jako "kaznodzieja ewangelii sukcesu". Co Pani o tym powie?
P. White: Wierzę, że Biblia jest bezbłędnym Słowem Bożym. Wierzę, że Jezus jest Synem Bożym, który umarł za grzechy całego świata. Wierzę, że powstał z martwych trzeciego dnia. Wierzę w niepokalane poczęcie i powrót Chrystusa na ziemię. Głoszę zbawienie tylko przez wiarę. Głoszę o pokucie z grzechu. Nie wierzę w "ewangelię sukcesu", o co jestem oskarżana. Wierzę, że wszystkie dobre rzeczy przychodzą od Boga, ale wierzę też w to, że Bóg wiele nas uczy przez cierpienie.
80-90 proc. z moich kazań jest o pokonywaniu naszych zmagań i lekcjach, jakie Bóg nam daje w dolinach, do których pozwala nam wejść. Ja nie miałam łatwego życia. W dzieciństwie i nieraz w dorosłości.
Mam teraz 50 lat i jestem babcią. Są oczywiście rzeczy, których jako 50-latka nie zrobiłabym, gdybym cofnęła się o 25 lat. Na szczęście, Bóg daje nam dużo łaski i pozwala się uczyć podczas prób. Pozwolił mi też dotrzeć do milionów ludzi przez moje osobiste doświadczenia, próby i czasami ból.
Byłam oskarżana o wiele nieprawdziwych rzeczy. O niektórych z nich nadal się mówi, choć są całkowicie nieprawdziwe, ale ja będę po prostu dalej głosić ewangelię.
Pamiętam jak Jerry Faldwell, z którym spotkałam się kiedyś na spotkaniu chrześcijańskich liderów u Mitta Romneya, mówił: "nigdy się nie broń. Twoi przyjaciele tego nie potrzebują, a twoi wrogowie w to nie uwierzą".
Wszystko to jest tego warte, jeśli jakaś zmagająca się z problemami osoba spojrzy na moją historię i znajdzie nadzieję w Jezusie Chrystusie na kolejny dzień. Przyjmę cały ostrzał, jeśli mam doprowadzić jeszcze jedną osobę do Jezusa. Przyjęliśmy łaskę i uważam, że powinniśmy się łaską dzielić.
Źródło: Christian Post
Zobacz także: Stanowcza deklaracja Donalda Trumpa w sprawie chrześcijan (WIDEO)
Stwierdzam, że jego przemyślenia, apele czy objawienia i wrażenia są nie ...