Na taśmie zdobytej przez dziennik "Washington Post" Trump opowiada jak zalecał się do zamężnej kobiety. Mówi, że "mocno się do niej dobierał", próbował ją całować i nakłonić do seksu.
Następnie Trump powiedział, że bardzo się rozczarował, gdy zrozumiał, że kobieta ta ma "wielkie, sztuczne cycki".
Na koniec dodał: "jeśli jesteś gwiazdą, one pozwalają ci na wszystko. Mogę położyć rękę na jej c... i ona się na to zgodzi".
Rozmowa została nagrana, gdy miliarder był żonaty ze swoją obecną żoną Melanią.
Trump w reakcji na ujawnienie nagrania złożył przeprosiny.
- Nigdy nie mówiłem, że jestem człowiekiem bez zarzutu i nie udawałem, że jestem kimś innym, niż jestem. Powiedziałem i zrobiłem rzeczy, których żałuję - powiedział.
Przypomniał też skandale seksualne Billa Clintona, męża jego rywalki w wyścigu prezydenckim oraz jej próby "niszczenia" kobiet, które oskarżały Billa o niewierność.
Mimo to, po ujawnieniu taśmy wielu prominentnych Republikanów wycofało swoje poparcie dla Trumpa. Pojawiły się wezwania, by zrezygnował z kandydowania, a także głosy krytyki wśród ewangelicznych liderów.
Popularny ewangelista Franklin Graham na swoim profilu na Facebooku napisał:
"Nie da się bronić prostackich wypowiedzi Donalda Trumpa sprzed ponad 11 lat. Podobnie jednak nie da się bronić bezbożnej progresywnej polityki Baracka Obamy i Hillary Clinton. Oboje kandydaci mają wady. Jedyną nadzieją dla Ameryki jest Bóg. Wiele grzechów przeniknęło nasze społeczeństwo, doprowadziło nas do miejsca, w którym dziś jesteśmy. Ale jako chrześcijanie nie możemy zrezygnować z odpowiedzialności, by nadal angażować się w politykę naszego kraju. 8 listopada będziemy musieli dokonać wyboru. Dwoje kandydatów ma różne wizje przyszłości Ameryki. Najważniejszą sprawą w tych wyborach jest Sąd Najwyższy. To wpływa na wszystko. Skandale Trumpa i Clinton mogą być newsami na tę chwilę, ale to, kogo mianują do Sądu Najwyższego, stanie się materiałem dla naszego społeczeństwa, naszych dzieci i wnuków".
Skandal związany z Trumpem skomentował też mocno go dotąd popierający Rick Joyner - kaznodzieja określany nieraz również jako prorok. Napisał:
"Jakże nisko upadliśmy! Możemy spodziewać się więcej rewelacji o brudnej przeszłości obojga kandydatów. (...) Donald Trump ma brudną przeszłość, której nigdy nie starał się ukrywać. Wręcz się z nią afiszował, jak niektórzy mówią, "jak nastolatek". Powodem jest to, że to stało się akceptowalne. Wiele badań pokazuje, że niemoralność seksualna, rozwiązłość i wykorzystywanie są obecnie raczej zasadą niż wyjątkiem. To nie jest właściwe, ale to rozdziera serce naszego narodu. Wszyscy oczekują teraz kontrpublikacji szokujących rewelacji o wyskokach Billa Clintona, ale jest także wiele o Hillary, choćby z wyrywków książek jej byłych pracowników. Mamy też 50 tys. e-maili, jakie planuje opublikować WikiLeaks, które są jeszcze bardziej obraźliwe dla Amerykanów".
Źródło: Onet.pl, Facebook