Rosyjska Rada Federacji wyraziła zgodę na użycie wojsk na terytorium Ukrainy. O zgodę prosił prezydent Władimir Putin. Doniesienia i zdjęcia, które nadchodzą z Krymu, wyraźnie wskazują jednak, że na półwyspie już są obecne rosyjskie oddziały. Co więcej, opanowały one już strategiczne punkty w regionie.
Do tych wydarzeń i stanowiska Moskwy odnosi się znany m.in. w Polsce pastor - Aleksiej Lediajew.
Duchowny nie widzi "żadnej przekonującej przyczyny" dla rosyjskiej interwencji. Oświadczenia polityków rosyjskiej Rady Federacji nazywa "pustymi" i "obłudnymi", rodem z dawnego Związku Radzieckiego.
Lediajew pyta retorycznie: "jaka armia napadła na Półwysep Krymski, żeby trzeba było wprowadzać rosyjskie wojska? Gdzie tu logika?" i dodaje: "nawet jeśli operuje tam jakaś garstka uzbrojonych radykałów, to do tego funkcjonują siły bezpieczeństwa, a nie armia".
Pastor przypomina następnie historyczne decyzje Moskwy.
"Wielcy obrońcy, ratownicy... Hańba! Już interweniowali, bronili Węgier, Afganistanu i Czechosłowacji. Wprowadzali czołgi, armię. I co uzyskali? Oprócz hańby i nieusprawiedliwionego rozlewu krwi, nic" - zaznacza.
Według duchownego, obecne działania Rosji to nie "obrona rodaków", a "wypowiedzenie wojny nowej Ukrainie".
Lediajew podkreśla, że łotewscy wierzący nadal modlą się za Ukrainę. Zaznacza, że on sam nie jest obojętny wobec tego, co dzieje się w tym kraju.
Pastor odnosi się także do ucieczki Wiktora Janukowycza do Rosji.
"Po co ukryliście go w Rosji? Uczciwi ludzie nie ukrywają przestępcy i złodzieja. Dlaczego hańbicie się przed ludzkością?" - pyta.
Wcześniej pastor Lediajew na swoim blogu napisał między innymi, że to sam Bóg powstrzymał dalszy rozlew krwi na Majdanie Niepodległości w Kijowie.
Źródło: invictory.com