Władze niektórych landów rozważają wprowadzenie zakazu rozmawiania w środkach transportu, takich jak autobusy, tramwaje i metro.
Chodzi o to, że osoby rozmawiające przez telefon komórkowy ściągają maseczkę na brodę.
Jako pierwszy o unikanie takich rozmów zaapelował do podróżnych zarząd transportu publicznego w Mannheim.
Apel poparli związkowcy transportu komunalnego.
Niemieckie gazety przytaczają jako przykład Hiszpanię, gdzie zalecenie milczenia w środkach transportu publicznego funkcjonuje na Majorce. Tam w autobusach nie wolno rozmawiać ani przez telefon komórkowy, ani z innymi pasażerami.
Podobne wezwanie wystosowała także francuska Narodowa Akademia Medycyny.
"Oprócz obowiązku noszenia maseczki w środkach transportu publicznego, tam gdzie nie można zachować dystansu, powinny obowiązywać dodatkowe, a przy tym proste procedury: unikania rozmowy, także przez telefon komórkowy" - napisała.
We wspomnianych wcześniej Niemczech dość daleko idące konsekwencje mogą spotkać także tych, którzy nie chcą stosować się do ogólnych obostrzeń.
Miejscowe władze wprowadzają rozwiązania, zgodnie z którymi osoby łamiące zasady kwarantanny będą surowo karane. Nieposłuszni zapłacą wysoką grzywnę, będą musieli przejść szkolenie, a nawet zostaną umieszczeni w obozach dla uchodźców lub ośrodkach zatrzymań.