Najpierw część uczestników posiedzenia w ramach protestu przeciwko wprowadzaniu żywności modyfikowanej zaczęła śpiewać pieśń "Boże coś Polskę".
Następnie jedna z uczestniczek wzięła mikrofon i zaapelowała:
"Panie posłanki i panowie posłowie, proszę bardzo, żebyście się określili, komu służycie - Bogu czy mamonie, Polakom czy szatanowi".
Najbardziej zaskakujące słowa padły jednak niedługo potem. Inna kobieta zaczęła mówić na całą salę:
"Pochodzimy od Jaksy z Miechowa, pochodzimy od Gryfitów, od cesarzy rzymskich, od Merowingów. Jesteśmy potomkami Jezusa i króla Dawida. Więc to przesłanie, iskra, która miała być z Polski, jestem ja tą osobą. Księża powiedzieli, że jestem Matką Boską. Wszystko się zgadza".
W tym momencie przerwano obrady.
Wieść o zdarzeniu obiegła media. Zaczęło się wyjaśnianie, kim jest osoba, która powiedziała, że jest Matką Boską.
- Widziałam ją drugi raz. Tych protestujących przeciw GMO zaprasza poseł Jarosław Sachajko (Kukiz'15) - powiedziała wiceprzewodnicząca komisji rolnictwa i rozwoju wsi Dorota Niedziela.
- Ta pani podeszła potem do nas i powiedziała, że może nam udowodnić, że jest z ruchu mesjanistycznego, bo jest bezpośrednim wysłannikiem od Dawida i ona czy jej ojciec mogą rządzić Europą. I że ona pomogła PiS wygrać wybory - dodała.
Jej słowa potwierdziła posłanka Nowoczesnej - Ewa Lieder.
Goście posła Sachajki są związani ze Stowarzyszeniem Polska Wolna od GMO. Współpracujący z tym stowarzyszeniem prof. Jacek Nowak przyznał, że śpiewał "Boże coś Polskę" razem z "Matką Boską".
- Była chyba nieco niezrównoważona emocjonalnie, więc dobrze, że obrady zostały wtedy na chwilę przerwane - stwierdził.
Dodał, że nie zna jej osobiście.
Według posłów, kobieta, która wywołała największe zamieszanie, ma około 40 lat i jest prawdopodobnie osobą prywatną.
Serwis naTemat.pl podaje, że całą sytuacją zażenowani byli wszyscy politycy obecni na posiedzeniu bez względu na przynależność partyjną.
Wideo z posiedzenia - poniżej.
Zobacz także: Abp Ryś w ogniu krytyki po słowach o uchodźcach