Powód? Skargi okolicznych mieszkańców.
Spór o głośność pomiędzy nimi i kościołem Rehoboth United Assemblies Church trwał niemal dwa lata. Skończył się niepomyślnie dla jego pastora - Johnniego Clarka.
Sąd po trwającym trzy dni procesie uznał go za winnego bezprawnego wzmacniania dźwięku. Według różnych źródeł, duchowny został skazany na dwa tygodnie lub jeden dzień więzienia.
Policjanci byli wzywani do kościoła ponad 50 razy. Według jego jego sąsiadów, muzykę było słychać późnym wieczorem i wczesnym rankiem. Aby uzyskać dowód, nagrali takie przypadki.
Jeszcze w czerwcu sąd zakazał kościołowi używania bębnów i mikrofonów pomiędzy godz. 20 i 8 rano. Według dokumentów w sprawie, ten zakaz był niejednokrotnie przez wspólnotę łamany.
- Próbują mówić nam, jak nie prowadzić uwielbienia. Mamy nabożeństwo od 7:30. To znaczy, że uwielbienie ma nam zajmować pół godziny? - pyta żona pastora - Harriet Clark.
Kościół płacił już kary. Teraz jednak prawdziwa kara spadła na jego pastora.
- Nie możemy w to uwierzyć. Więzienie za służbę Bogu. Co następne? - powiedziała pani Harriet.
Po raz pierwszy od ponad 30 lat musiała poprowadzić nabożeństwo bez męża.
Zdaniem Thomasa Bordersa, członka kościoła od 20 lat, prawa wierzących są naruszane, ponieważ nie mogą oni chwalić Boga na swój sposób. Według niego, problem polega na tym, że przepisy miejskie nie są wystarczająco konkretne w tej dziedzinie.
- To sąsiedzi mają ustalać, co ich irytuje i jest uciążliwe. Można wyjść z kosiarką na zewnątrz i jeśli ktoś złoży skargę, to nie będzie żadnej reakcji, ale kiedy chodzi o uwielbienie Boga, to jest problem - ubolewa Borders.
Harriet Clark uważa, że teraz jedynym rozwiązaniem będzie udźwiękoszczelnienie budynku. To wiąże się jednak z dużymi kosztami.
Według doniesień, pastorowa również otrzymała zawiadomienie z sądu. Ma zapłacić karę. Jeżeli tego nie uczyni, to będzie jej groziło 12 dni za kratkami.
Poniżej fragment nabożeństwa z kościoła Rehoboth United Assemblies Church. Jak można zauważyć, wspólnota do cichych nie należy...
Źródło: wltx.com