Steve urodził się i wychował w Detroit w amerykańskim stanie Michigan. Ma sześcioro rodzeństwa. Jego rodzina pochodzi z Kaukazu. Już w wieku 12 lat chodził na haju i pił mocne trunki.
- Nudziłem się i chciałem urozmaicenia. Miałem dość monotonii. Więc zacząłem brać kradzione pigułki. Alkohol podbierałem ojcu z jego szafki - wspomina.
Mając 13 lat, dla zabawy kradł samochody. Rok później postanowił uciec z domu, ponieważ nie chciał już słuchać się rodziców.
Jeżdżąc autostopem, trafił do San Francisco, gdzie pewien mężczyzna zaproponował mu marihuanę. Steve ofertę przyjął. Potem stało się coś, co zapamiętał na całe życie.
- Spojrzałem na siebie w lustrze i nagle zmieniłem się w diabła. Zwariowałem. Wybiegłem przez drzwi, przebiegłem do pobliskiego apartamentowca i wskoczyłem do basenu. Pomyślałem: "no nieźle" - opowiada.
Z czasem wrócił do Detroit i zaczął handlować narkotykami. W wieku 16 lat został za to aresztowany. Zwolniono go warunkowo, ale wrócił do swojego niebezpiecznego zajęcia.
- Trawka jest bramą. Prowadzi później do mocniejszych narkotyków - mówi.
Steve przeszedł na amfetaminę. Zarzekał się, że nigdy nie zapali heroiny, ponieważ znał jej fatalne skutki. Mimo to, nie dotrzymał danego sobie słowa i wieku 17 lat spróbował heroiny.
Później brał jeszcze metadon - środek przeciwbólowy, którego działanie jest kilkukrotnie silniejsze od morfiny.
Więzienie, narkotyki, bezdomność - tak Steve żył do 1974 roku, kiedy to w wieku 25 lat spotkał Boga.
Jeden ze współwięźniów powiedział mu o miejscu zwanym "Domem Jezusa". Gdy Steve wyszedł z więzienia, udał się tam. Około 30-osobową wspólnotę prowadziły dwie ponad 40-letnie chrześcijanki. Wśród członków "Domu Jezusa" były osoby uzależnione, bezdomni, prostytutki i inni ludzie zepchnęci na margines społeczeństwa. Pewien człowiek powiedział Steve'owi wówczas: "Mogę ci udowodnić, że Jezus jest realny. Oddaj Mu swoje życie i zobacz, jak cię zmieni".
Trzy miesiące później w życiu Upshura nastąpiło coś niezwykłego.
- Usłyszałem głos Boga. Powiedział mi, że żyje i pokazał w wizji wszystkie tamte demony. Po latach, które spędziłem handlując i kombinując, otworzył się przede mną świat duchowy i mnie wystraszył. Byłem zszokowany - wspomina.
Steve wrócił do "Domu Jezusa" i opowiedział członkom wspólnoty o swoim doświadczeniu. Ci odpowiedzieli:
"Modliliśmy się za ciebie codziennie przez trzy miesiące, byś został zbawiony".
Steve poszedł później do kościoła. Tam doświadczył uwolnienia podczas modlitwy. Dziś opowiada:
"Moje ciało zaczęło się trząść i w sposób niekontrolowany pocić. Poczułem, jak spoczęła na mnie głębia Bożej miłości. Nagle po raz pierwszy od 20 lat moje myślenie się rozjaśniło".
Z czasem zapłonął pasją, by dawać nadzieję innym. Zaczął uczyć Biblii młodzież w Detroit. Ta grupa po pewnym czasie przekształciła się w kościół, choć Steve wcale tego nie planował.
W 1980 r. zaczął prowadzić program telewizyjny "Nowe życie". Robił to przez 15 lat. Usługiwał też w więzieniach, ewangelizował na ulicach, docierał z dobrą nowiną do grup motocyklistów. Celem jego kościoła "PeaceMakers International" jest zdobywanie dusz dla Jezusa. Wspólnota ta prowadzi też misje ewangelizacyjne, w tym zagraniczne.
Źródło: Christian Post