Podczas gdy głosił na scenie ze swojego siedzenia, w pewnym momencie, po trwającym już godzinę kazaniu, zamilkł, upuścił mikrofon i zaczął się trząść. Widząc to, osoby w pobliżu szybko ruszyły mu na pomoc.
Jego ostatnie słowa przed tym niepokojącym zdarzeniem brzmiały: "O Panie, moja siło, mój odkupicielu, niech idą w pokoju".
Jakes, 67-letni pastor wielotysięcznego kościoła The Potter's House (Dom Garncarza), otrzymał pomoc medyczną. Jak poinformowała później jego wspólnota, jego stan był stabilny, a kaznodzieja znalazł się pod opieką lekarzy.
W późniejszym nagraniu Jakes nie wyjawił, co dokładnie mu się przytrafiło. Jednak podziękował Bogu za to, że "nie jest planowany pogrzeb".
"Wielu z was nie zdaje sobie sprawy z tego, że patrzy na cud. Stanąłem w obliczu zagrażającej życiu katastrofy. Zostałem przewieziony na oddział intensywnej opieki medycznej, zostałem poddany nagłemu zabiegowi, który przeżyłem" - oświadczył tydzień po incydencie.
Kliknij i dołącz do kanału ChnNews.pl na Messengerze
Dodał, że jest wdzięczny Bogu za jego dobroć i miłosierdzie. Podkreślił, że jest w dobrym nastroju, czuje się dobrze i nic go nie boli.
Podziękował też wierzącym za modlitwy za niego.
- To nie musiało skończyć się tak dobrze. Jestem tak wdzięczny wam wszystkim, wszystkim, którzy się modlili, pisali smsy, martwili się i wyrażali miłość. To nie musiało tak się skończyć. Nie boję się śmierci. Nie chcę zranić moich dzieci i ludzi, którzy mnie kochają. Mojego kościoła, który mnie potrzebuje - powiedział na nagraniu.
Serving God’s people is an extraordinary privilege, and Sunday was no exception as I gave my all in delivering the message God placed on my heart. Even when I sensed the weight of my humanity and pushed through nonetheless, I’m reminded that even the strongest must rely on His… pic.twitter.com/ZP76L79nbl
— T.D. Jakes (@BishopJakes) November 27, 2024
Źródło: CBN News