O decyzji stacji SWR i MDR nadających w południowych Niemczech i należących do ogólnoniemieckiej sieci pierwszego programu telewizji publicznej ARD informuje niemiecka prasa.
Obie stacje uzasadniły brak ugrupowania AfD w dyskusji przed marcowymi wyborami w Badenii-Wirtembergii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Saksonii-Anhalcie tym, że sprzeciwiają się temu partie rządzące w tych landach - Zieloni i SPD.
Co ciekawe, szef SWR, Peter Boudgoust, uważa postawę socjaldemokratów i Zielonych za błąd i tłumaczy, że redakcja "nie miała innego wyjścia".
Politycy tych partii odrzucają zarzuty jakoby wywierali presję na SWR i twierdzą, że to jednak jej władze podjęły taką decyzję.
Eurosceptyczna AfD domaga się zamknięcia granic Niemiec dla imigrantów i dymisji kanclerz Angeli Merkel.
W Niemczech, a zwłaszcza w rejonie Kolonii, gdzie w większości arabscy imigranci napadali na kobiety w noc sylwestrową, rośnie tymczasem popyt na broń lekką i środki odstraszające, takie jak gaz pieprzowy. Podobnie dzieje się w Austrii i Czechach, gdzie popularne są również paralizatory czy gaz łzawiący.
Zobacz także: Niemcy: imigranci zaatakowali osoby transseksualne. Oto co się działo
Źródło: tvn24.pl, onet.pl