Obudził się o godz. 3 w nocy. Miał silne przeczucie, że powinien się modlić. Wstał z łożka i zszedł po schodach. Usiadł na kanapie i przez około pół godziny modlił się za swoją dzielnicę w Charleston, gdzie mieszka. Poprosił Boga o Jego uzdrowieńczą obecność.
Niedawno zainstalował monitoring w swoim domu.
W pewnym momencie poczuł, że powinien spojrzeć na monitor pokazujący widok z kamery. Ujrzał na nim wielką świetlną kulę, która przeszła przez okno i ścianę i po pewnym czasie opuściła to miejsce.
Charles mówi, że Bóg objawił mu, że to był Jego anioł, Jego obecność.
- To mnie bardzo zmieniło. Dało mi znać, że kiedy się modlę, Pan słyszy tę modlitwę. Wiem, że dookoła są aniołowie - mówi Shelton.
Mężczyzna uważa, że to, co się stało, oznacza, że Bóg będzie działał w jego dzielnicy. W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi w niej do przestępstw.
Początkowo Charles nie mówił o tym zdarzeniu nawet swojej żonie. Z czasem stwierdził jednak, że jeśli dzieje się coś dobrego, to trzeba mówić o tym innym. Dlatego historię tę opowiedział również mediom.
- Nie robię tego, żeby zyskać popularność. Ludzie powinni wiedzieć, że w naszej dzielnicy są anioły. Słyszymy o strzelaninach, zabójstwach, wandalizmie. Dlaczego nie możemy mówić o tym, że widzimy anioły? W tej dzielnicy jest Boża obecność. Nie obchodzi mnie, co mówią krytycy. Wiem, co się tu wydarzyło - podkreśla.
Charles Shelton jest ewangelicznym usługującym. Jednocześnie pracuje jako kurier. Jego żona jest pracowniczką biblioteki uniwersyteckiej. Z kolei syn, Charles Shelton Jr., to chrześcijański perkusista.
To nie pierwszy raz, kiedy amerykańskie media informują o pojawieniu się anioła. O innym takim zdarzeniu informowaliśmy TUTAJ
Poniżej zamieszczamy wypowiedź Charlesa Sheltona (jęz. angielski) i wspomniane nagranie z monitoringu jego domu.
Źródło: Daily Mail, Charisma News, CBS News