Wziął udział w posiedzeniu senatorów na temat "ekstremizmu i roli pomocy zagranicznej". W przemówieniu skupił się na światowych wyzwaniach, takich jak kryzys migracyjny czy walka z terroryzmem.
Bono, który jest także działaczem charytatywnym i filantropem, zauważył, że kryzys migracyjny wywołał podziały na naszym kontynencie.
Mówiąc o postawie Europy w obliczu tego kryzysu, stwierdził, że stoi ona w obliczu "egzystencjalnego zagrożenia". Tu wskazał na Polskę i Węgry.
- Chcę wskazać na dramatyzm sytuacji. Mówię o egzystencjalnym zagrożeniu dla Europy. Podobnego nie widzieliśmy od początku lat 40. Na Węgrzech i w Polsce widzimy ruch na prawo. To coś w rodzaju hipernacjonalizmu, lokalizacji, hiperlokalizacji, jak sądzę, w odpowiedzi na globalizację - powiedział.
Z kolei rozważania Brytyjczyków nad opuszczeniem Unii Europejskiej są, jego zdaniem, "nie do pomyślenia".
Bono pochwalił natomiast kanclerz Angelę Merkel za jej działania wobec kryzysu migracyjnego.
- Myślę, że jest ona niezwykłym liderem wobec tego kryzysu. Niemcy pokazali tu drogę. Stali się sercem Europy. To wspaniałe. Myślę, że kanclerz Merkel zasłużyła na nagrodę pokojową albo coś w tym rodzaju - stwierdził.
Zdaniem lidera grupy U2, "wszystkie kraje" powinny przyjąć więcej uchodźców.
Co ciekawe, na słowa Bono już zareagowała znana ze stanowczych wypowiedzi posłanka PiS - Krystyna Pawłowicz.
Na swoim profilu na Facebooku określiła muzyka mianem "pieśniarza".
"Niejaki Bono odstawił na chwilę instrument muzyczny i niestety przemówił. Powiedział tylko to, co wiedział, czyli niewiele. A dowiedział się od europejskich lewaków. Że Polska i Węgry są hipernacjonalistyczne" - napisała.
Zwróciła się też bezpośrednio do lidera U2:
"Panie Bono, hiperinternacjonalisto! Niemcy mają dla Pana ok.73 tysiące muzułmanów. Nie wiedzą gdzie i komu ich upchnąć. Są dla Pana, do zabrania od razu, z dostawą do domu, na rancho lub do apartamentu".
Inny poseł PiS, Adam Bielan, stwierdził z kolei, że to nie do ludzi zagranicznego show-biznesu należą decyzje o polityce rządu Polski.
"Mogę obiecać, że ani Bono, ani Madonna, ani sama Paris Hilton nie będzie prowadziła polityki polskiego rządu" - zaznaczył.
Według niego, Bono jest "hipokrytą".
"Żadni celebryci nie będą kształtować polskiego rządu. Chyba, że Bono zechce przyjechać do Polski, przyjąć nasze obywatelstwo, głosować u nas. Ale zdaje się, że Bono raczej wybiera te kraje, w których może zapłacić mniejsze podatki. Na tym polega jego hipokryzja: z jednej strony jest filantropem, ale z drugiej słynie z unikania podatków" - powiedział Bielan.
Uwaga. Artykuły na portalu ChnNews.pl mają charakter informacyjny i nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji.
Zobacz także: Premier kraju Europy Zachodniej: Unia Europejska może upaść jak Cesarstwo Rzymskie, jeśli...