Tego najwyraźniej chciałby poseł Platformy Obywatelskiej - Rafał Grupiński.
W radiu TOK FM zapowiedział, że jeśli PO odzyska władzę w Polsce, to będzie dążył, by "jak najszybciej" zalegalizować związki partnerskie.
- Mogę ze swojej strony powiedzieć, jako konserwatywny liberał, że oczywiście będę dążył do tego, żebyśmy to jak najszybciej - po przejęciu władzy - przeprowadzili z myślą też o wielu, wielu związkach partnerskich heteroseksualnych - oświadczył.
Wskazał, że 25 proc. dzieci rodzi się nie w małżeństwach tylko właśnie w związkach partnerskich.
Liberalni krytycy wypominają Platformie, że przez osiem lat swoich rządów ich nie zalegalizowała.
- Robiliśmy to, co było możliwe. PSL prawie w całości było przeciwne takim zmianom. Byliśmy nieco skrępowani tym, że nie mieliśmy samodzielnej większości - tłumaczy Grupiński.
Obiecuje też zmiany w programie nauczania, tak by uczył "otwartej postawy na innych ludzi".
- Będziemy starali się wprowadzić, w znacznie większym stopniu niż dotąd, także edukację seksualną - zapowiedział.
Brzmi groźnie. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że szef PO Grzegorz Schetyna do niedawna miał jako tło na swoim koncie na Twitterze zdjęcie tłumu powiewającego kojarzonymi z homoseksualizmem tęczowymi flagami.
Jak wiemy, legalizacja związków partnerskich na Zachodzie zazwyczaj kończyła się legalnymi "małżeństwami homoseksualnymi" i gejowską adopcją. Tak było zarówno w krajach z zasady protestanckich, jak i katolickich.
Polska znajduje się w grupie sześciu państw Unii Europejskiej, w których nie ma przepisów dotyczących związków partnerskich.
Na podstawie: TOK FM
Zobacz także: John Godson: oto dlaczego PiS może wygrać kolejne wybory. Zgodnie z biblijnym powiedzeniem...