Dalej w audycji "Odstępcy na audiencji" w ramach serii "Wspaniałości z Nieba - Codziennie" opublikowanej na YouTube mówi nie mniej dosadnie...
"Kiedy usłyszałem, że grupa lizusów z Polski, która nazwała się pastorami kościołów ewangelicznych, ale nic nie ma wspólnego z pastorami i nic nie ma wspólnego z kościołami ewangelicznymi, pojechała spotkać się z papieżem Kościoła rzymskokatolickiego, by modlić się o jedność i poddańczo skłonić duchową głowę pod stopy kogoś, kto ośmiela się nazwać następcą Chrystusa na ziemi, byłem przekonany, że to jest plotka" - oznajmia.
Bo, jak mówi, nie był w stanie w to uwierzyć. Jak wiadomo, była to prawda.
Kurylas podkreśla, że ludzie, którzy "mają obowiązek stać na straży prawdy Słowa Bożego, pojechali spotkać się z kimś, kto po prostu kłamie na temat Słowa Bożego i jest maksymalnie umoczony w demoniczne sprawy takie jak wielbienie bożka o imieniu pachamama, nazywanie muzułmanów starszymi braćmi w wierze i ośmiela się twierdzić, że wszyscy ludzie wierzą w jednego Boga nazwanego "miłość".
Według niego, papież zwodzi, kłamie, oszukuje w sprawie tego, że Jezus Chrystus powiedział, że jest On (Chrystus) jedyną drogą, prawdą i życiem.
Pastor określa spotkanie z papieżem mianem "demonicznej audiencji".
- Ci ludzie siebie nazywają pastorami, bo w świetle Bożego Słowa to nie są pastorzy. Mówią o jedności, że pojechali tam, bo mają w sercu jedność wszystkich chrześcijan. No więc stwierdzam, że to są ludzie, którzy nie czytają Bożego Słowa lub go nie rozumieją - mówi Bartłomiej Kurylas.
Dlaczego? Według niego, dlatego, że w Słowie Bożym jest napisane, że jedność musi być oparta na Duchu i prawdzie.
- Jedność, w sprawie której modlił się Jezus Chrystus, jest faktem. Chrześcijanie są jednością w Duchu i prawdzie. Nic nie musimy robić, nic nie musimy zmieniać. To się stało. Ci, którzy są w Duchu i prawdzie, są jedno ze sobą i z Bogiem - stwierdza.
Co, jak dodaje, nie oznacza, że nie należy pracować nad jednością w sprawach "drugo-, trzeciorzędnych". Tam, gdzie w nieistotnych sprawach dla zbawienia jest różnica, np. czy Kościół będzie pochwycony przed, w trakcie czy po ucisku.
- Nie o tym mówimy. Mówimy o tym, że jedność z Rzymem to jest pogwałcenie podstawowych prawd biblijnych, nie drugorzędnych. Rzeczy, które są jednoznaczne i precyzyjnie opisane w Bożym Słowie - podkreśla.
Według niego, to nie jest jedność chrześcijan, ale jedność "w kłamstwie lub jedność z pominięciem prawdy lub jedność diabelska".
Zaznacza, że ewangelia "zwiastowana przez Rzym" nie jest ewangelią Słowa Bożego.
- Ludzie, którzy pojechali złożyć ten pokłon człowiekowi, chyba zapomnieli albo po prostu zwariowali i porzucili podstawowe prawdy dotyczące ewangelii. Zapomnieli, że choćby sam anioł z nieba zwiastował inną ewangelię, niech będzie przeklęty. Co dopiero człowiek, który zwiastuje inną ewangelię i który ośmiela się powiedzieć, że jest jedynym prawowitym następcą Chrystusa na ziemi i jest nieomylny tak jak jest nieomylny Bóg - mówi pastor Kurylas.
Stwierdza, że wspomniana grupa "pojechała się temu wszystkiemu pokłonić" i że jest to "cyrk na kółkach".
Według niego, jeszcze większym cyrkiem jest to, że ludzie natychmiast nie opuszczają "tak bzdurnych zgromadzeń, organizacji, które ośmielają się o sobie powiedzieć Kościół Jezusa Chrystusa".
- Ci ludzie udają, choć dobrze wiedzą... Udają i zwodzą. Udają, że nie wiedzą, że według oficjalnych dokumentów Soboru Watykańśkiego II ekumenia, do której oni się przyczyniają, polega na tym, by - cytuję - "przyprowadzić wszystkich chrześcijan pod prymat papieski oraz do wspólnej eucharystii" - wskazuje pastor z Tarnowskich Gór.
Jego zdaniem, żaden chrześcijanin, uczeń Jezusa Chrystusa "w to nie wejdzie".
Stwierdza, że nauka o eucharystii to "zwykła herezja", a prymat papieski jest "bardzo poważnym zwiedzeniem", bo "Słowo Boże mówi, że kto opiera się na człowieku, ten jest przeklęty".
- Ci ludzie, którzy pojechali tam złożyć pokłon, w ogóle nie mają wstydu - mówi.
Jak zauważa, osoby te reprezentują denominacje, w których niektórzy "prawdziwi pastorzy" zapłacili "ogromną cenę za swoje odejście z Kościoła rzymskokatolickiego".
- Byli prześladowani, gnębieni, gdy zrzucili sutanny i zstąpiło na nich namaszczenie - wskazuje.
Według Kurylasa, ci ewangeliczni liderzy, którzy udali się do Watykanu, "nie dość, że ulegli herezji i zwiedzeniu, to jeszcze plują na wszystkich braci i siostry, na tych, którzy zapłacili ogromną cenę za mówienie prawdy, za jednoznaczne stanie w stanowisku prawdy, z powodu niezgody na fałszywanie ewangelii".
- Czy ci ludzie wstydu nie mają? Bo bojaźni pańskiej nie mają na pewno. Nie obawiają się, że staną przed Chrystusem i On zapyta, co wyście narobili? Z waszego powodu ludzie są zwiedzeni, ludzie ulegają herezjom. Podpisaliście się pod tym - podkreśla.
Zastanawia się czy te osoby są wierzące, skoro "nie mają bojaźni pańskiej".
- Oni są wierzący w jakiś splendor duchowieństwa, zamiast w pokorną służbę, by mówić prawdę, reprezentować prawdę, bronić prawdy, nie ulegać zwiedzeniom, herezjom, walczyć z grzechem, również z grzechem fałszywych doktryn i chronić przed tym, kogo się da - stwierdza.