Misson Network News opisuje niezwykłą historię człowieka, który był buddyjskim lamą (duchownym) przez 30 lat.
Do jego obowiązków należało przygotowywanie martwych ciał do kolejnego wcielenia. Często jednak zastanawiał się czy to, co robi, ma sens. Martwił się o to, co przyniesie mu życie po śmierci.
Pewnego razu ciężko zachorowała jego żona. Używał tradycyjnych buddyjskich metod, by ją uzdrowić, ale bez skutku.
W międzyczasie jego córka zaczęła przyjaźnić się z dziewczynkami z chrześcijańskiego domu dziecka. Uderzyła ją różnica między nimi, a resztą jej przyjaciół i zaczęła chodzić do ich kościoła.
Mijał czas, a stan jej mamy jeszcze się pogorszył. Dziewczynka zachęciła tatę, żeby poszedł do kościoła. Nalegała i sugerowała, że ci ludzie mogą pomóc.
On odmawiał całymi miesiącami, aż w końcu uległ swojej ciekawości i poszedł do kościoła. Zabrał ze sobą żonę i córkę. Do czasu, gdy wrócili do domu, żona została cudownie uzdrowiona, a on oddał swoje życie Jezusowi.
Od tamtej pory jego pasją jest rozprzestrzenianie ewangelii w wioskach w regionie, w których nie ma żadnego kościoła. Do Chrystusa przyprowadził już 27 osób.
Grupa chrześcijan założyła nowy kościół i poprosiła go, by został pastorem.
Ze względu na jego przeszłość, grozi mu niebezpieczeństwo, ale jest tak bardzo poświęcony na rzecz misji, że wydaje się, iż nic go nie powstrzyma!
Zobacz także: Pastor wyjaśnia: Chrześcijaństwo od innych religii różni to, że...
Źródło: Mission Network News
Chcesz więcej informacji od ChnNews.pl?