Donald Trump wydał oświadczenie, w którym wzywa do wprowadzenia całkowitego zakazu wjazdu do Stanów Zjednoczonych dla muzułmanów aż "przedstawiciele państwa zdołają zrozumieć, co się dzieje".
Czołowy republikański polityk powołuje się na wyniki badania Centrum Polityki Bezpieczeństwa (CSP) przeprowadzonego na grupie 600 muzułmanów mieszkających w Ameryce.
Badanie wykazało, że blisko jedna piąta wyznawców islamu w USA uważa przemoc za dopuszczalną w celu wprowadzenia prawa szariatu w kraju. Ponad połowa (51 proc.) chciałaby mieć możliwość odpowiadania przed tym prawem.
W oświadczeniu Trump zwraca uwagę, że szariat "przyzwala na takie okropieństwa jak morderstwo niewiernych, którzy nie chcą konwertować, obcinanie głów i inne akty nie do pomyślenia ogromnie szkodliwe dla Amerykanów, zwłaszcza kobiet".
Polityk ostrzega przed nienawiścią ze strony muzułmanów i podkreśla, że Stany Zjednoczone nie mogą stać się ofiarą "przerażających ataków ze strony ludzi wierzących tylko w dżihad i pozbawionych rozsądku czy szacunku dla ludzkiego życia".
Ameryką wstrząsnął ostatnio zamach w kalifornijskim San Bernardino dokonany przez muzułmańskie małżeństwo - zwolenników Państwa Islamskiego. W ataku przeprowadzonym w ośrodku dla niepełnosprawnych zginęło 14 osób.
Apel Trumpa spotkał się z potępieniem Białego Domu.
Doradca Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa, Ben Rhodes, oświadczył, że wypowiedź republikanina jest sprzeczna z amerykańskimi wartościami i wpisuje się w propagandę dżihadystów, którzy mówią o wojnie Zachodu z islamem.
Trump nie spotkał się także ze zrozumieniem swoich rywali o republikańską nominację, którzy uznali jego postulat za posunięty zbyt daleko.
Z kolei przedstawiciele Rady ds. Stosunków Amerykańsko-Islamskich sprzeciwili się "stygmatyzacji i islamofobii" i podkreślili, że opowiadają się przeciwko terroryzmowi.
Zobacz także: Islam jest religią pokoju czy nie? Była muzułmanka wyjaśnia