W modlitwie wziął udział również wiceprezydent - Mike Pence, który określa siebie jako nowonarodzonego chrześcijanina.
Według rzeczniczki Białego Domu, grupa, którą widać na zdjęciu, to rada ds. wiary, która spotyka się "od czasu do czasu, by porozmawiać o sprawach ważnych dla tej społeczności".
Wiadomo, że wśród tych osób była przewodnicząca rady - Paula White, a także znani w USA pastorzy dużych kościołów tacy jak Rodney Howard-Browne, Jack Graham czy Robert Jeffress.
Howard-Browne określił moment modlitwy za prezydenta jako "surrealistyczny" i podkreślił, że był to wielki zaszczyt.
Jak wyjawił, modlono się o "ponadnaturalną mądrość, prowadzenie i ochronę" dla prezydenta.
Inny uczestnik spotkania, Johnnie Moore, napisał później, że "ewangeliczni chrześcijanie czują, że drzwi do Białego Domu są tak otwarte jak nigdy wcześniej, nawet w porównaniu do czasów Ronalda Reagana".
W wywiadzie dla CNN podkreślił, że modlitwa odbyła się "w ramach kontekstu prawdziwej relacji i przyjaźni".
Uważa się, że Trump zawdzięcza swoje zwycięstwo w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich w dużej mierze właśnie ewangelicznym chrześcijanom. Ta grupa jest w USA coraz mocniej atakowana przez grupy homoseksualne i ateistów. Ewangeliczni wierzący głosowali na Trumpa, licząc, że mianuje on konserwatywnego, broniącego życia sędziego Sądu Najwyższego. Obawiali się natomiast prezydentury ultraliberalnej Hillary Clinton.
Sam Trump niejednokrotnie zapewniał chrześcijan, że mogą na niego liczyć.
Jak sądzą niektórzy, prezydenturę Trumpa przepowiedział przed laty kaznodzieja, lider uwielbienia i prorok - Kim Clement.
Proroctwo to można obejrzeć poniżej.
Na podstawie: NBC News, Hello Christian, Daily Mail
Zobacz także: Oto co Donald Trump powiedział w Warszawie o Bogu