Co gorsza, Polska podąża za przywództwem z Brukseli.
Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki poinformował, że tzw. pigułka "dzień po", która nie dopuszcza do zapłodnienia po stosunku seksualnym, a według niektórych, jest po prostu środkiem wczesnoporonnym, będzie dostępna bez recepty już dla osób powyżej 15. roku życia.
Tym samym projekt ma narzucić pewne ograniczenie wobec rozporządzenia przyjętego przez Brukselę, które zezwala na przyjmowanie preparatu bez żadnych ograniczeń wiekowych.
Nie łudźmy się jednak. Wspomniane ograniczenie w rzeczywistości nie zmieni zbyt wiele.
Pigułka "dzień po" to jeszcze jeden krok narodów Europy na drodze do unicestwienia się. Już teraz przyrost naturalny w wielu krajach jest na bardzo niskim poziomie. Powodem jest między innymi rosnąca koncentracja na karierze zamiast na życiu rodzinnym, a także masowa aborcja. Teraz dodatkowym czynnikiem będzie niezwykle łatwa dostępność pigułki uniemożliwiającej ciążę.
Jednocześnie Europa przyjmuje setki tysięcy muzułmańskich imigrantów, którzy, dla odmiany, rozmnażają się na potęgę.
Nie trzeba się długo zastanawiać, by przy takich okolicznościach przewidzieć przyszłość Starego Kontynentu.
Rdzennych Europejczyków będzie z każdą dekadą coraz mniej. System emerytalny przy coraz mniejszej liczbie młodych ludzi prędzej czy później nie wytrzyma i upadnie. A coraz bardziej do głosu dochodzić będą wyznawcy Allaha. Kto wie, być może już niedługo będzie to głos decydujący.
Jaka jest logika takiego autodestrukcyjnego działania Europy, pozostawiamy do Państwa oceny.
Podobnie jak w krajach UE, pigułka "dzień po" jest dostępna bez ograniczeń wiekowych w Stanach Zjednoczonych. Tam decyzję w tej sprawie podjął sąd.
Prezydent Barack Obama wyraźnie opowiada się za "prawem kobiet do podejmowania decyzji odnośnie swojego ciała i zdrowia". Dodaje, że "rząd nie powinien ingerować w prywatne i osobiste sprawy rodzinne".
Prezydent zdaje się jednak zapominać, że w przypadku aborcji kobiety nie podejmują decyzji odnośnie własnego ciała, lecz ciała dziecka...
Jedynym ratunkiem zarówno dla UE, jak i USA, jest nawrócenie. Nie ma wątpliwości, że konieczne jest większe zaangażowanie w działalność misyjną chrześcijan na Starym Kontynencie. Tak, dziś to Europa potrzebuje, być może jak nigdy dotąd, usłyszeć prawdę ewangelii!