31-letni mężczyzna pozbawił w ten sposób życia 84 osoby i ranił 202. Ponad 50 w bardzo ciężkim stanie przebywa w szpitalach. Sprawca zginął później od kul policjantów.
Co wiadomo o sprawcy?
Urodził się w Tunezji. Mieszkał w Nicei i pracował jako dostawca. Był znany policji, ale nie było wiadomo jakoby miał powiązania z ugrupowaniami dżihadystycznymi.
Pochodził z miasta Msaken na północy Tunezji, około 10 km od miasta Sousse.
Był żonaty i miał troje dzieci. Ostatnio nie mieszkał już z żoną.
Kobieta dobrze znająca jego rodzinę powiedziała BBC, że Lahouaiej-Bouhlel został wyrzucony z domu w Nicei ponad rok temu po tym jak podobno pobił małżonkę.
"Cichy samotnik"
Kilku sąsiadów z bloku, do którego się przeprowadził, opisuje go jako "cichego" i "samotnego" człowieka, który nawet nie odpowiadał na ich powitania.
Sebastien, jeden z sąsiadów, którego zapytała agencja AFP, stwierdził, że Mohamed nie wydawał się przesadnie religijny.
Jedna z sąsiadek wspomina, że był dla niej miły i cały czas jej pomagał. Jednak, jej zdaniem, jego zachowanie było czasami "dziwne".
Pewnego razu chciał wynająć jej skrzynkę pocztową, a kiedy odmówiła, określił ją jako "wredną". Kiedy dowiedziała się o zamachu, od razu zaczęła się zastanawiać czy on nie wziął w nim udziału.
"The Telegraph" cytuje jeszcze jedną sąsiadkę, która mówi, że Mohamed "wydawał się bardzo dziwny".
- Mieszkał sam. Odzywał się bardzo mało do kogokolwiek i nie był zbyt miły. Nie otwierał przed tobą drzwi - wyjaśnia.
Atak
Prokurator wyjawił, że Lahouaiej-Bouhlel miał kłopoty z prawem między 2010 i 2016 rokiem z powodu gróźb, przemocy i drobnych kradzieży.
W marcu sąd w Nicei skazał go za atak na kierowcę z użyciem improwizowanej broni podczas sprzeczki. Mohamed dostał sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Ważącą 19 ton białą ciężarówkę, której użył do zamachu, wynajął 11 lipca niedaleko Nicei.
Atak rozpoczął o 22:30 w czwartek.
Nader El Shafei, Egipcjanin, który był akurat na urlopie w mieście, powiedział BBC, że zamachowiec wyglądał na "bardzo zdenerwowanego" podczas ataku.
- Krzyczałem na niego, machałem, by się zatrzymał i starałem się mu powiedzieć, że pod jego ciężarówką jest już wielu nieżywych ludzi. Ale on nie zwracał uwagi na kogokolwiek poza pojazdem - mówi El Shafei.
- Potem zobaczyłem, jak bierze coś w rodzaju telefonu komórkowego. Myślałem, że zadzwoni po karetkę, ale okazało się, że myliłem się, bo on wyjął pistolet i zaczął strzelać do policji - tłumaczy Egipcjanin.
Nie znajdował się na liście niebezpiecznych
Po zamachu w ciężarówce policja znalazła pistolet automatyczny, kule i dwie repliki karabinów oraz pistolet-straszak.
Prokurator poinformował, że Lahouaiej-Bouhlel był "całkowicie nieznany" francuskiemu wywiadowi i "nigdy nie został oznaczony ze względu na oznaki radykalizacji".
- Choć do ataku nikt się nie przyznał, taki zamach doskonale wpasowuje się w wezwania do morderstw wygłaszane przez organizacje terrorystyczne - powiedział.
Niektórzy wiążą nicejski zamach z przesłaniem audio z 2014 roku wygłoszonym przez rzecznika tzw. Państwa Islamskiego - Mohammeda al-Adnaniego, który powiedział swoim zwolennikom:
"Jeśli nie możecie zdetonować bomby albo wystrzelić, to radźcie sobie sami... rozjedźcie ich swoim samochodem".
Wielu dżihadystów, którzy do tej pory dokonywali zamachów na terenie Francji, rozpoczynało swoją drogę ku wojowniczemu islamowi właśnie jako drobni przestępcy. Według BBC, napastnik z Nicei mógł pójść tą samą ścieżką.
Źródło: BBC, The Telegraph
Zobacz także: Polski pastor skomentował atak terrorystyczny w Nicei