Jak wiadomo, kobieta ta była jedną z głównych uczestniczek niedawnego proaborcyjnego protestu w warszawskim kościele św. Anny. Grupa kobiet demonstracyjnie opuściła wówczas kościelne ławy, gdy ksiądz rozpoczął odczytywanie stanowiska prezydium episkopatu w sprawie ochrony życia poczętego.
Sama Zawadzka przez dłuższy czas głośno wygłaszała wtedy swoje racje, zakłócając mszę i wywołując oburzenie wiernych. Wideo z tego zdarzenia TUTAJ
Rozmowa w programie "Tak jest" w TVN24 miała być poświęcona temu incydentowi i sprawie aborcji.
Oprócz Zawadzkiej gościem był ksiądz Kazimierz Sowa.
Okazało się jednak, że zamiast dialogu obecni w studio, a także telewidzowie, byli świadkami monologu - Zawadzkiej.
W swoim przemówieniu podkreślała "niezależność" Polski względem Watykanu i krytykowała Kościół katolicki.
Wyznała, że poddała się aborcji i stwierdziła, że jest to "elementarne prawo każdej kobiety".
Zawadzka zarzuciła też Kościołowi katolickiemu "sianie nienawiści wobec mniejszości seksualnych i feministek".
W pewnym momencie gospodarz programu nie wytrzymał...
- Pani Anno, czy mogę zadać pytanie? Ten program polega na tym, że są dwie osoby, które mówią i jest prowadzący - zaznaczył.
Mimo to, Zawadzka nie zakończyła swojej tyrady, co poskutkowało przerwaniem programu przez Morozowskiego.
Wszystko to można obejrzeć TUTAJ
Później na swoim profilu na Facebooku aktywistka przeprosiła za swoje zachowanie.
"Przepraszam i biję się w piersi: nie jestem zadowolona ze swojego wystąpienia w TVN" - oświadczyła.
Zapowiedziała też, że w przyszłości będzie "grzecznie odpowiadała na pytania prowadzącego".
Zobacz także: Oto jak krok po kroku przebiega aborcja. Były aborter podaje makabryczne szczegóły (WIDEO)