Los Gowina jako szefa resortu od dłuższego czasu wisiał na włosku. Zaczęło się od sporu o związki partnerskie. Minister z mównicy sejmowej powiedział wówczas, że wszystkie ustawy w tej sprawie są "niekonstytucyjne".
Szalę na niekorzyść Gowina przeważyła jego wypowiedź na temat polskich zarodków. Zasugerował, że są one wykorzystywane przez niemieckich naukowców do prowadzenia eksperymentów. Wypowiedź ta została nagłośniona podczas wizyty Donalda Tuska w Berlinie.
Były już szef resortu sprawiedliwości odniósł się do swojej dymisji. Powiedział:
"Dziękuję premierowi za to, że dał mi szansę pracy w rządzie i dużą swobodę w realizowaniu moich projektów. Decyzję o moim odwołaniu traktuję jako naturalną, zwłaszcza w sytuacji głębokich i stale pogłębiających się różnic, co do kierunku podążania tego rządu".
Sam premier, tłumacząc swoją decyzję o odwołaniu Gowina, wyjaśnił, że "nie ma czasu, żeby raz na tydzień tłumaczyć się za ministra".