84-letnią Annę M. znaleziono leżącą nieruchomo w łazience. Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, a 65-letnia anestezjolog "pobieżnie" zbadała kobietę i wypisała kartę zgonu.
Na miejsce przyszedł ksiądz proboszcz Jarosław Kulesza (49 l.), od którego Anna M. wynajmowała mieszkanie. Duchowny pomodlił się nad kobietą, wykonał znak krzyża i, jak mówi, dał jej rozgrzeszenie. Następnie poszedł załatwiać sprawy pogrzebowe, ponieważ kobieta nie miała tam rodziny.
Gdy wrócił, w bramce przywitał go policjant, który oznajmił mu, że "pani Ania żyje".
Po Annę M. ponownie przyjechało pogotowie i zabrało ją do szpitala. Śledztwo w sprawie wszczęła prokuratura. Przypadek sprawdza też samo pogotowie ratunkowe.
Źródło: Fakt.pl