Jak niejednokrotnie informowaliśmy, Darlene Zschech od roku przechodziła leczenie na nowotwór piersi. Poddała się operacji, a następnie chemioterapii.
Nieco ponad miesiąc temu napisała, że jej samopoczucie się poprawia. Poinformowała, że podróżuje i prowadzi uwielbienie. Przyznała jednak, że ze względu na leki czuje się nieco "wzdęta" i ma "mętne" myślenie.
Teraz okazuje się, że pod koniec listopada razem z mężem poszła jeszcze raz do chirurga. To był dla niej szczególny dzień, bowiem lekarz powiedział, że w jej ciele nie znaleziono żadnego śladu raka!
"Pan doktor z dobrym południowoafrykańskim akcentem powiedział: "to dość niewiarygodne, Darlene!!" - relacjonowała wizytę Zschech.
Radości nie było końca...
"Płakaliśmy, tańczyliśmy, rzucaliśmy się sobie w ramiona i mówiliśmy tyle razy DZIEKUJĘ Jezusowi, ile tylko było można" - pisze Darlene.
Liderka podziękowała wszystkim za nieustające modlitwy. Podkreśliła, że odczuwała ich efekt, a dziś jest "wdzięczną kobietą".
Wokalistka wyciągnęła też wnioski ze swojej choroby.
"Życie nigdy nie będzie takie same. Wierzę, że będzie dużo lepsze. Choć będę mieć kontrole co cztery miesiące i będę brać leki przez dziesięć lat, czuję, że dostałam oficjalną "drugą połowę", tę poświęconą Bożym rzeczom, jak nigdy wcześniej" - oznajmiła.
Po publikacji tego wpisu na swoim blogu udała się na próbę uwielbienia.
"Niech zacznie się przyszłość!" - zakończyła.
Poniżej jedna z piosenek śpiewanych przez Darlene Zschech na chwałę Jezusa.
Źródło: darlenezschech.com