- Urodziłam się na nowo, kiedy w moim życiu pojawił się Jezus Chrystus. Poznałam żywego realnego Boga - oznajmiła już na samym początku programu.
Zwróciła uwagę, że wielu ludzi myśli, że jest osobami wierzącymi tylko z tego powodu, że wierzy, że Bóg istnieje. Tymczasem za Bogiem trzeba iść zgodnie z Jego zasadami.
- Zaczynamy łamać swój charakter w wielu sytuacjach, co nie jest łatwe, bo najtrudniejszą rzeczą jest przemiana naszego umysłu - podkreśliła.
Mówiła też o tym, czym jest Kościół. Zaznaczyła, że Kościół tworzą ludzie. Jest więc społeczność z ludźmi, a przede wszystkim z Bogiem. Przypomniała, że ona sama należy do kościoła, w którym jest pastor, a nie ksiądz.
- My mamy człowieka, pastora, który, kiedy mówi o małżeństwach, o pewnych relacjach, to doskonale wie, o czym mówi, z tego powodu, że ma żonę, dzieci. Sama uwielbiam kazania mojego pastora - Krzysztofa Zaręby, bo on zawsze mówi na swoich przykładach - powiedziała.
Odnosiła się także do tego, kim była przed nawróceniem. Jak wyznała, to, że prowadziła życie metodą prób i błędów, miało z pewnością związek z jej dzieciństwem, brakiem rodziców.
Życie w show-biznesie zostawiało w jej życiu pustkę i czuła, że do niczego jej nie prowadzi.
- Jeżeli dalej bym szła tym torem, to nastąpiłaby totalna destrukcja. Bo były imprezy, zabawy, narkotyki - wyznała.
Pamięta, że, gdy na początku spotkała Jezusa, nie wszyscy wierzyli w jej przemianę.
- W pierwszym momencie, kiedy się nawróciłam, to każdy zastanawiał się czy rzeczywiście ta Frykowska się nawróciła czy to jej kolejna prowokacja czy się lansuję. Ale ja konsekwentnie za tym poszłam - wspomniała.
Teraz nie brakuje ludzi, którzy widząc jej świadectwo, piszą do niej i pytają ją, jak żyć. Ona w takich sytuacjach, zanim odpowie, przede wszystkim modli się, by być pewną, że to, co powie, pochodzi od Ducha Świętego.
Sama, dzięki Bogu, ma w sobie "ponadnaturalny pokój".
- Modlę i pytam Ducha Świętego, co chce, żebym dzisiaj przekazała ludziom. Chcę być Jego naczyniem i to daje mi pewność i moc, której nie doświadczyłam w świecie wśród ludzi show-biznesu, którzy często są niestety zagubieni - stwierdziła.
Za podstawę uznaje relację z "żywym, realnym" Bogiem.
- Kiedy przychodzę do Boga, to nie mówię Ojcze nasz, zdrowaś Mario, tylko przede wszystkim zaczynam z nim rozmawiać. Wiem, że ludziom, którzy nie są nawróceni, wydaje się to kosmiczne - oświadczyła.
Według niej, wielu ludzi nie ma świadomości, że świat duchowy naprawdę istnieje, a jeśli mają taką świadomość, to "nie chcą tego przyjmować".
- Tak jak jest Bóg, tak też są siły ciemności i to się dzieje w świecie realnym - stwierdziła.
Jak przyznała, sama kiedyś doznawała "ataków demonicznych". Opisała to jako "przeokrutny strach, dziwne zjawiska".
- Wychodziłam z ciała i widziałam demony. Świat duchowy istnieje. Narkotyki są jednym z głównych elementów, które bardzo mocno otwierają cię na ten świat - powiedziała.
Przestrzegła przed chodzeniem do wróżek, tarocistów i czarodziejów, a zamiast tego zachęciła do poddania się Bożej mocy, która jest silniejsza od diabelskiej.
Podkreśliła, że sama wierzy, bo doznaje Bożej mocy, ma społeczność z Bogiem.
- Patrząc na mnie tamtą, a tą obecną, to to jest nieprawdopodobne, bo człowiek nie byłby w stanie tego zrobić - zauważyła.
Ostrzegła, że jeśli nie należymy do Boga, to automatycznie należymy do diabła, bo "księciem tego świata jest diabeł". Niemniej Bóg jest dżentelmenem i nie robi niczego na siłę.
W programie odniosła się także do wydarzeń medialnych, które wpisały się w jej biografię.
Powiedziała między innymi, że wybaczyła Wojciechowi Cejrowskiemu za "medialny lincz" w jednym z programów przed laty, ale i dodała, że wbrew przekonaniu wielu, w programie "Big Brother" z jej udziałem nie było słynnego "seksu w jacuzzi".
Program "Skandaliści" z Mają Frykowską-Brzezińską można obejrzeć na stronie Polsat News