W programie telewizji MSNBC miliarder przyznał, że uważa, ze kobiety, które poddały się aborcji, powinny być za to karane, gdyby praktyka ta była zakazana.
- Opowiadam się za życiem. Musi być jakaś kara za aborcję - oświadczył.
Dodał jednak, że jeszcze nie wie, jaka miałaby to być kara.
Jego słowa wywołały falę krytyki. Jego kontrkandydat, senator z Teksasu, Ted Cruz oświadczył:
"Donald Trump po raz kolejny pokazał, że nie przemyślał dokładnie spraw i mówi cokolwiek, by zwrócić na siebie uwagę. W ważnej sprawie świętości życia zbyt często ignorowane jest to, że chodzi nie tylko o nienarodzone dziecko, ale również o matkę i stworzenie kultury, która ją szanuje i przyjmuje życie. Oczywiście nie powinniśmy mówić o karaniu kobiet. Powinniśmy potwierdzić ich godność i niezwykły dar, jaki mają, by przynosić życie na świat".
Faworytka do wyborczego triumfu wśród Demokratów Hillary Clinton określiła słowa Trumpa jako "przerażające i znamienne".
Inni Demokraci uznali, że miliarder prowadzi "wojnę z kobietami".
Trumpa skrytykowali nawet antyaborcyjni aktywiści. Organizatorzy Marszu dla Życia oświadczyli:
"Żaden obrońca życia nie chciałby karać kobiety, która wybrała aborcję. To przeciwne naturze tego, o co walczymy".
Grupy te domagają się kar dla wykonawców aborcji, a nie dla kobiet, które się im poddają.
Trump szybko też zmienił swoje stanowisko. W wydanym oświadczeniu stwierdził, że opowiada się za karami dla lekarzy, a nie kobiet, które są "ofiarami" aborcji, ponieważ "życie jest w ich łonie".
Nie zmienia to jednak faktu, że Trump opowiada się za zniesieniem postanowienia Sądu Najwyższego legalizującego aborcję i uważa, że poszczególne stany powinny mieć prawo jej zakazać. On sam jest zdania, że aborcja powinna być legalna tylko w przypadkach gwałtu, kazirodztwa lub kiedy zagrożone jest życie matki.
Co ciekawe, dyskusja na temat aborcji zbiega się z tą, która na nowo ożyła w Polsce. Powodem jest wypowiedź Beaty Szydło dla radiowej "Jedynki". Premier oświadczyła, że popiera inicjatywę całkowicie zakazującą aborcji.
Z kolei szef PiS, Jarosław Kaczyński, powiedział:
"W tych sprawach jako katolik podlegam nauce, którą głoszą biskupi i co tego nie ma wątpliwości".
Choć w PiS w "sprawach sumienia" nie ma dyscypliny, Kaczyński wyraził przekonanie, że "ogromna większość klubu, a może wszyscy, poprą tę propozycję".
Niedawno do marszałka Sejmu wpłynęło zawiadomienie o zawiązaniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji". Będzie on zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej przerywania ciąży.
Projekt uchyla dotychczasowe prawne możliwości aborcji i nakłada na władze obowiązek udzielenia pomocy materialnej i opieki rodzinom wychowującym dzieci upośledzone oraz matkom i ich dzieciom poczętym w wyniku czynu zabronionego.
W środę episkopat wydał z kolei komunikat, w którym podkreślił, że w kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie. Apel ten zostanie odczytany 3 kwietnia we wszystkich katolickich parafiach w Polsce.
Zobacz także: USA: wycinają organy abortowanym dzieciom, gdy te jeszcze żyją, a państwo to opłaca
Źródło: MSNBC, The Guardian, dziennik.pl