Clinton wystąpiła na charytatywnej kolacji organizowanej co roku przez katolicką fundację im. Alfreda Smitha w Nowym Jorku. Obecny był również kandydat Republikanów - Donald Trump.
Impreza miała luźny charakter i nie brakowało podczas niej żartów.
Jednak w pewnym momencie kandydatka Demokratów odniosła się do spraw wiary i zbawienia. Przypomniała, że Smith był katolikiem i nominatem Partii Demokratycznej na prezydenta. Wskazała, że za jego czasów szerzyły się pogłoski jakoby w razie zwycięstwa miał zakazać czytania Biblii czy anulować protestanckie małżeństwa.
Clinton sprzeciwiła się tego rodzaju "retoryce", starając się, jak można podejrzewać, uspokoić obawy chrześcijan odnośnie jej kandydatury. Przeszła też do zagadnień doktrynalnych odnośnie zbawienia.
- Wierzę, że to, jak traktujemy siebie nawzajem, jest najwyższym wyrazem wiary i służby. Nie jestem katoliczką, a metodystką, ale jedną z rzeczy, które mamy wspólne, jest przekonanie, że aby osiągnąć zbawienie, potrzebujemy zarówno wiary, jak i dobrych uczynków - stwierdziła.
Zobacz także: Ameryka odchodzi od Boga, bo pole zdobywa ta pradawna religia
Odniosła się też do papieża Franciszka, którego podała za wzór dla wielu ludzi, nie tylko katolików.
- Z pewnością nie trzeba być katolikiem, by być zainspirowanym pokorą i sercem Ojca Świętego papieża Franciszka czy przyjąć jego przesłanie o odrzuceniu myślenia wrogości, jego wezwanie, by zmniejszyć nierówności, ostrzeżenia związane ze zmianami klimatu czy apel, byśmy budowali mosty, a mury - powiedziała.
Przypomniała, że demokratyczny kandydat na wiceprezydenta - Tim Kaine jest katolikiem.
Hillary Clinton jest zdeklarowaną zwolenniczką aborcji oraz tzw. małżeństw homoseksualnych.