Do zdarzenia doszło w stanie Arkansas.
Przed egzekucją Williams poprosił o możliwość wypowiedzenia ostatnich słów.
Przeprosił rodziny osób, które zabił, za to, że pozbawił je najbliższych. Podkreślił, że jego przestępstwa były "bezsensowne, niesamowicie krzywdzące i niewybaczalne".
Mimo to, błagał rodziny o przebaczenie i powiedział, że "modli się, by znalazły pokój i uzdrowienie".
Złożył też świadectwo swojego nawrócenia.
"Nie jestem tym samym człowiekiem, jakim byłem. Zostałem przemieniony. Niektórych rzeczy nie da się cofnąć. Proszę o przebaczenie" - powiedział.
Chciał, by jego ostatnie słowa na ziemi były skierowane do nieba.
"Jeśli moim losem będzie śmierć na stole egzekucyjnym w kształcie krzyża, to moje ostatnie słowa na ziemi zostaną wypowiedziane do Boga" - zapowiedział.
Wyznał, że wierzy, iż wieczność istnieje. By niedługo potem zacząć modlić się w językach. Przypomniał, że jest o nich mowa w Biblii w 14. rozdziale 1. Listu do Koryntian.
- To nie jest tak, że wierzę, że człowiek może wypowiedzieć swoje ostatnie słowa. Jest wieczność. Poza tym, wątpię, byście byli w stanie odpowiednio zapisać moje słowa na papierze. Nawet ich nie zrozumiecie, bo zostaną wypowiedziane w moim duchowym języku - w "językach" - oświadczył.
Modlił się, aż wstrzyknięta śmiercionośna substancja zaczęła działać.
Gdy podano mu wszystkie trucizny, doznał konwulsji, szarpało nim. Zaczął też kaszleć. Umierał przez siedem minut.
Williams należał do grupy kilku więźniów, których trzeba było poddać przyspieszonej egzekucji, zanim minie termin ważności jednej z trucizn.
W 1998 roku został skazany na dożywocie za morderstwo uniwersyteckiej cheerleaderki.
Uciekł z więzienia i zabił jeszcze jedną kobietę. Gdy uciekał przed policją, doszło z jego udziałem do wypadku samochodowego, w którym zginął kierowca innego auta.
Williams przyznał się potem do zabicia jeszcze jednej osoby w dniu, w którym zamordował cheerleaderkę.
Ostatecznie skazano go na śmierć.
W więzieniu napisał dwie książki - swoją autobiografię i książkę ostrzegającą przed bandyckim życiem. Został też chrześcijańskim posługującym i pogodził się z karą za swoje dawne przestępstwa.
- To Chrystus we mnie pozwala mi przyjąć sprawiedliwość, a nie się jej bać - mówił.
Na podstawie: Charisma News, Arkansas Matters, CNN, NBC News
Zobacz także: Były morderca mówi, co się stało, gdy przyszła Boża obecność (ZOBACZ WIDEO)