Hinn przypomniał, że w Dziejach Apostolskich owocem służby ówczesnych wierzących byli nie tylko zbawieni i uzdrowieni ludzie, ale także właśnie powodzenie, bo, jak zauważył, jest napisane, że niczego im nie brakowało.
Przyznał jednak, że wcześniej inaczej podchodził do tej dziedziny niż obecnie.
- Jesteśmy atakowani za nauczanie o powodzeniu. Ono jest w Biblii, ale z drugiej strony myślę, że niektórzy niestety poszli w skrajność. I to nie Boże Słowo jest uczone. Myślę, że jestem tak samo winny jak inni - oświadczył.
By kontynuować:
"Im bardziej znasz Biblię, tym bardziej się na niej opierasz i jesteś zrównoważony w swoich opiniach i myślach. Ulegamy wpływom. Kiedy byłem młodszy, byłem pod wpływem głoszących, którzy głosili to, co głosili. Ale wraz z upływem lat pomyślałem: "chwileczkę. To tak naprawdę nie zgadza się w pełni z Biblią. Nie zgadza się z rzeczywistością." Czym jest powodzenie? Tym, że niczego nam nie brakuje. Mówiłem o tym wcześniej. Czy Eliasz miał samochód? Nie. Nie miał nawet roweru. Ale niczego mu nie brakowało. A co z Panem? Czy Jezus jeździł samochodem albo mieszkał w rezydencji? Nie. Niczego mu nie brakowało. A co z apostołami? Podobnie. Niczego im nie brakło. Tymczasem dziś ta koncepcja to obfitość, wystawne domy, samochody i konta bankowe".
Hinn zgodził się tu ze swoim współpracownikiem Jimem Cernero, że koncentracja niepotrzebnie zeszła z Pana Jezusa na rzeczy i powodzenie.
65-letni kaznodzieja odniósł się do zarzutów, jakie nieraz słyszy pod swoim adresem w tej dziedzinie. Zaprzeczył jakoby latał prywatnymi samolotami. Podkreślił, że nie robił tego od lat i lata samolotami rejsowymi, tak jak zwykli pasażerowie, a wiele hoteli, w których zatrzymuje się przy okazji posług na całym świecie, nie jest bynajmniej wysokich standardów.
- Nadszedł czas, by żyć biblijnie. Wszystko sprowadza się do tego czy kochamy Jezusa. Jeśli Go kochamy, to we wszystkim chodzi nam o Niego. A jeśli Go nie kochamy, to chodzi o inne rzeczy - stwierdził.
Cernero podkreślił tu, że Benny Hinn mógły oddać każdą materialną rzecz, jaką tylko posiada, byle tylko obecność Boża była w jego życiu, bo to jest jego celem.
- Niezależnie od tego, co ludzie mówią, znam go i znam jego serce. Nie współpracowałbym z nim przez te wszystkie lata, gdybym tego nie wiedział - oświadczył Cernero.
Hinn podkreślił, że pragnie przede wszystkim podobać się Bogu.
- Powiedziałem Panu: "możesz karać mnie, ile tylko chcesz. Tylko mnie nie opuszczaj" - wyznał.
W nagraniu odniósł się także do problemów, z jakimi zmagają się współcześni chrześcijanie w swoim życiu. Podkreślił, że największym problemem dla wierzących są tak naprawdę oni sami, ich grzeszne cielesne pragnienia, a nie diabeł, bo on został już pokonany, a krew Chrystusa nas chroni.
- Modlitwa to jedyna moc, która przygniata ciało. Nie ma żadnej drogi na skróty - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że o ile Biblia mówi o przeciwstawianiu się diabłu, o tyle nasze ciała powinniśmy krzyżować.
- Ciało musi być ukrzyżowane, a jedynym, co może je ukrzyżować, jest czekanie na Pana - podkreślił.
Przypomniał też słowa nieżyjącej głoszącej Kathryn Kuhlman, która powiedziała kiedyś, że tylko obecność Jezusa pokonuje grzech.
- Nie możemy pokonać grzechu, walcząc z nim i mówiąc, że jesteśmy wystarczająco silni, by powiedzieć "nie". Nikt nie jest wystarczająco silny, by powiedzieć "nie". Ale kiedy jest obecność Boża, to przychodzi wolność, nawet od grzechu - powiedział kaznodzieja.
Wezwał także słuchaczy, by nie obawiali się bycia prześladowanymi za wiarę, bo to jest paradoksalnie "najlepsze", co może się im przydarzyć.
- Wtedy Duch chwały spocznie na waszym życiu - zapewnił.
I wyznał, że osobiście chciałby, by prześladowania nadeszły, jak ma to miejsce w Azji, bo to przyczyniłoby się do życia w większej czystości przed Panem.
- Prześladowanie oczyszcza niczym ogień - zauważył.
Benny Hinn na wideo złożył także hołd słynnemu kaznodziei Billy'emu Grahamowi, który zmarł w wieku 99 lat.
Całe wspomniane nagranie poniżej.