Muzułmanie, nieraz ubrani w pomarańczowe kamizelki z napisem "Policja szariatowa", patrolowali ulice, chcąc "wywrzeć wpływ i zachęcić młodych ludzi". Odwiedzali okolice nocnych lokali, rozdawali ulotki, wzywając młodych do wstrzymania się od picia alkoholu, hazardu, korzystania z usług prostytutek, oglądania pornografii i innych czynności niezgodnych z islamem. W dodatku ogłosili strefę klubów nocnych w Wuppertal "Strefą Kontrolowaną przez Szariat".
Takie działanie nie spodobało się niemieckiemu rządowi.
- Prawo szariatu nie będzie tolerowane na niemieckiej ziemi. Nikt nie może naruszać dobrego imienia niemieckiej policji - powiedział minister spraw wewnętrznych Niemiec - Thomas de Maiziere.
W podobnym tonie wypowiedziała się minister sprawiedliwości Heiko Maas. Oświadczyła, że inicjatywa promująca prawo islamskie nie będzie tolerowana i że "wyłącznie państwo" ma prawo do wymierzania sprawiedliwości.
Krytyka na patrole spadła nawet ze strony innych muzułmanów.
- Ci ludzie plamią imię naszej religii. Poprzez tę ostrą i głupią akcję tak naprawdę wyrządzają krzywdę muzułmanom - powiedział Ayman A. Mazyek z Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech.
Jak poinformowało Deutsche Welle, 11 osób w wieku od 19 do 33 lat patrolujących ulice zostało ostatecznie zatrzymanych przez policję. Możliwe, że teraz usłyszą zarzuty nielegalnego zgromadzenia.
- Zastraszanie i prowokacje nie będą tolerowane - powiedziała szefowa miejscowej policji Birgitta Rademacher.
Wuppertal jest dość silnym ośrodkiem salafizmu - radykalnego odłamu islamu. W Nadrenii Północnej-Westfalii mieszka 1,8 tys. jego wyznawców.
Poniżej filmik pokazujący "policję szariatową".
Źródło: NBC News, The Blaze, Deutsche Welle, Gazeta.pl