Shah, mieszkaniec Glasgow w Szkocji, życzył swoim przyjaciołom "dobrego Wielkiego Piątku i wesołej Wielkanocy". Życzenia skierował "w szczególności do ukochanego narodu chrześcijańskiego".
Napisał też: "naśladujmy kroki ukochanego, świętego Jezusa Chrystusa i odnieśmy prawdziwy sukces w obu światach".
Na Facebooku wypowiadał się również w sprawie niedawnych zamachów terrorystycznych w Brukseli dokonanych przez islamistów.
W nagraniu wideo oświadczył: "nie jesteśmy tu, by walczyć z innymi ludźmi i rozlewać krew".
To wszystko najwyraźniej komuś się nie spodobało.
Asad Shah został zadźgany w swoim sklepie. Otrzymał 30 ciosów nożem. Zmarł później w szpitalu.
Policja stwierdziła, że zabójstwo zostało dokonane na tle religijnym.
Przyjaciel rodziny Shaha, Mohammad Faisal, zeznał, że brodaty muzułmanin noszący długą religijną szatę wszedł do sklepu Asada i rozmawiał z nim w rodzimym języku zanim zadał mu cios w głowę nożem kuchennym.
Brat Shaha, który pracował tuż obok, przybiegł na miejsce i ujrzał, jak morderca śmieje się, siedząc na krwawiącej klatce piersiowej ofiary.
Choć napastnik nadal był agresywny, zdołał odciągnął Asada. W końcu udało im się dotrzeć do przystanku autobusowego.
Jak się okazało, kioskarz miał nie tylko rany głowy, ale i okolicy ramienia.
Po śmierci Shaha zorganizowano marsz solidarności z zabitym. Wzięło w nim udział pół tysiąca osób, w tym premier Szkocji Nicola Sturgeon.
- Wszyscy mówią, że to był niesamowicie miły człowiek. Wszyscy go bardzo kochali. Mówili o nim tylko ciepło. To bardzo, bardzo smutne - powiedział jeden z organizatorów spotkania.
Tysiące złożyły hołd zabitemu w Internecie. Asah Shah działał na rzecz relacji między różnymi społecznościami. Zamierzał zorganizować dyskusje online z chrześcijańskimi przyjaciółmi na temat ważności Wielkanocy. Jego przyjaciele mówią, że obchodził zarówno święta chrześcijańskie, jak i muzułmańskie i zawsze wysyłał wielkanocne i bożonarodzeniowe pocztówki. Korzystał też z mediów społecznościowych, by promować harmonię w święta religijne.
W swoich wcześniejszych postach w Internecie występował przeciwko przemocy i nienawiści i wzywał do "bezwarunkowej, prawdziwej miłości dla ludzkości".
Uważa się, że należał do ruchu Ahmadi. To muzułmańska sekta, która promuje brak przemocy i tolerancję dla innych religii. Pogardzają nią islamscy przywódcy głównego nurtu. Jej członkowie są prześladowani w Pakistanie. Ruch ten ma w związku z tym siedzibę w Londynie. Była ona już obiektem podpaleń.
Śledztwo w sprawie śmierci Shaha trwa. Wśród podejrzanych są sami muzułmanie.
Zobacz także: Polski pastor skomentował zamachy w Brukseli. Gorzkie słowa odnośnie niektórych chrześcijan
Źródło: Daily Mail