Papież odniósł się do listu Jurija Pidlisnego, zarządzającego wydziałem nauk politycznych na Ukraińskim Uniwersytecie Katolickim.
Zwierzchnik Kościoła katolickiego stwierdził, że choć jesteśmy przyzwyczajeni do wieści wojennych, to jednak zazwyczaj są to odległe konflikty jak w Syrii czy Jemenie.
Tym razem jednak wojna przyszła "bliżej" i toczy się praktycznie "na naszym progu".
"To sprawia, że myślimy o brutalności ludzkiej natury, o tym, jak daleko jesteśmy zdolni pójść" - oświadczył.
Jak stwierdził, gdy mówimy o edukacji, myślimy o dzieciach, ludziach młodych. I tu odniósł się do żołnierzy.
"Myślimy o tak wielu żołnierzach, którzy są wysyłani na front, bardzo młodych, rosyjskich żołnierzach, biedakach. Myślimy o wielu młodych ukraińskich żołnierzach, o mieszkańcach, młodych ludziach, dziewczętach i chłopcach. To dzieje się blisko nas" - oświadczył.
Te słowa szybko obiegły media i spotkały się z różnymi reakcjami.
Głos zabrał między innymi katolicki publicysta Tomasz Terlikowski
"Jest kolejna wypowiedź papieża na temat wojny. I znowu pierwszymi osobami, które są wymienione na liście ofiar wojny są… rosyjscy żołnierze" - zwrócił uwagę z zażenowaniem w swoim poście na Facebooku.
"Żołnierze ukraińscy (to postęp w porównaniu z komunikatem Stolicy Apostolskiej po spotkaniu z patriarchą Cyrylem) są wprawdzie wymienieni, ale oni już nie są określeni mianem „biedaków”. Tradycyjnie też nie wiadomo, kto wojnę ową wywołał i kto wysyła owych „rosyjskich żołnierzy biedaków” na wojnę" - dodał publicysta.
We wspomnianym przez Terlikowskiego komunikacie Watykanu, wydanym po rozmowie papieża z prawosławnym patriarchą, padły słowa: "tymi, którzy płacą cenę za wojnę, są rosyjscy żołnierze i ludzie, którzy są bombardowani i umierają".
Komentatorzy już wcześniej zwracali uwagę, że papież, choć potępia wojnę i jej brutalność, to jednak unika wymienienia Rosji jako państwa agresora.
Na podstawie: Vatican.va, AP, Polsat News, Tomasz Terlikowski/Facebook