Bratkowska wzięła udział w programie "Tak czy Nie" w telewizji Polsat News. Drugim rozmówcą był poseł Jacek Żalek z nowej partii Polska Razem.
Program był poświęcony doniesieniom o rzekomo planowanych przez ministerstwo sprawiedliwości zmianach w prawie aborcyjnym (szczegóły w materiale filmowym poniżej).
- Jestem w ciąży i zamierzam ją przerwać. Bardzo proszę, żeby pan na mnie doniósł na mnie, pilnował mnie, rozkazał mi rodzić. Niech pan powie: "rozkazuję pani urodzić, będą nasyłał na panią policję" - mówiła do posła Polski Razem, Jacka Żalka, Bratkowska.
- Będą panią namawiał do tego, żeby poważnie potraktowała pani swoje macierzyństwo. Ja myślę, że pani tak naprawdę prowokuje. Ale jeśli to prawda, to mam nadzieję, że urodzi pani to dziecko - odpowiadał Żalek.
Swoją zapowiedź feministka potwierdziła w rozmowie z serwisem natemat.pl.
- 24 grudnia czyli w wigilię, żeby było weselej, zamierzam przerwać ciążę. Jest bardzo wiele sposobów. Mogę połknąć jakąś substancję, mogę to zrobić "przez nieuwagę", mogę się potknąć i spaść z czegoś, mogę wziąć za gorącą kąpiel, mogę wziąć środki przeczyszczające itd. W każdym razie 24 grudnia zamierzam przerwać ciążę - powiedziała.
Zaznaczyła, że aborcja powinna być powszechnie dostępna.
- Kobieta powinna mieć prawo do aborcji na żądanie, bez podawania powodów. Dlatego że te powody mogą być tak różne, tak płynne, że nie powinny być poddawane jakiejkolwiek ocenie. Jeśli zakładamy, że kobieta ma prawo decydować o swoim ciele, to nie musimy za każdym razem pytać jej, dlaczego tym razem nie chce skorzystać ze swojego prawa - argumentowała.
Na pytanie czy nie obawia się publicznie zapowiadać przerwania ciąży, Bratkowska odpowiedziała:
"A co? Przyjdzie policja i mnie zaaresztuje? Sprawdzi mnie? Ustalmy, gdzie są granice".
Słowa Katarzyny Bratkowskiej wywołały oburzenie w wielu środowiskach. Media katolickie wyrażają opinię, że feministka ma w sobie głęboką nienawiść do życia i do chrześcijaństwa.
Źródło: Polsat News, natemat.pl