Olejnik zapytała ją między innymi o istotne dla naszego kraju sprawy obyczajowe.
Pani Monika zwróciła uwagę, że Episkopat protestuje przeciwko wprowadzeniu pigułki "dzień po" bez recepty, podkreślając, że jest to "grzech ciężki".
Premier uważa jednak, że pigułka ta nie ma w rzeczywistości działania wczesnoporonnego, "jak wszystkie tabletki "dzień po", a polskie prawo nie reguluje takich kwestii.
- Skoro jesteśmy w Unii Europejskiej, no to mamy przepisy, które mówią, że ta tabletka ma być bez recepty. Ja rozmawiałam z ministrem Arłukowiczem. On, niezależnie od tego, będzie bardzo dokładnie analizował zapisy prawne, które pozwoliłyby przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo. Pamiętajmy, że po to będą sięgać również młodzi ludzie - stwierdziła.
Wyraziła przekonanie, że skoro pigułka została dopuszczona do obiegu, to "musiała przejść wszystkie procedury". Ma jednak również obawy.
- W ulotce (dołączonej do tej pigułki, red.) jest niestety napisane, że tam nie ma granicy wieku dojrzałości czyli 18. roku życia. 10-latka, 13-latka czy 14-latka nie pójdzie i nie zapyta mamy. Ona jeśli o tym usłyszy, a jeszcze przeczyta w Internecie, to pójdzie do apteki. Więc mówimy o zabezpieczeniu prawnym, które spowoduje, że to nie będzie nadużywane, że nie będzie decyzji dziesięciolatki i trzynastolatki, bo to jest modne - powiedziała Ewa Kopacz.
Premier przyznała, że wprowadzenie pigułki do obiegu zależy od rządu, ale dopiero w momencie, kiedy "wprowadzi swoje przepisy prawne".
- Pozwólmy, żeby ten rząd i minister zdrowia wprowadził te przepisy - zaapelowała.
Szefowa rządu oznajmiła również, że przekonała posłów Platformy Obywatelskiej do ratyfikacji konwencji przeciwko przemocy domowej.
Podkreśliła ponadto, że jest przekonana do wprowadzenia ustawy o związkach partnerskich.
- Jestem przekonana, że ten projekt ustawy naszego posła Dunina, który będzie projektem już przedyskutowanym w PO i który reguluje te wszystkie sprawy, będzie bezdyskusyjnie przyjęty - powiedziała.
Co przewiduje projekt posła Artura Dunina?
- We wcześniejszym projekcie była propozycja, by umowę związku partnerskiego zawierać w urzędzie stanu cywilnego. Teraz tylko i wyłącznie u notariusza - mówi poseł i zaznacza, że projekt przewiduje między innymi dostęp do informacji o zdrowiu partnera, prawo do organizacji pochówku, prawo do dziedziczenia, zaciągania zobowiązań czy odmowy zeznań w postępowaniach sądowych. Nie ma w nim za to żadnych zapisów dotyczących na przykład prawa do adopcji czy zmiany nazwiska.
Krytycznie do inicjatywy odnosi się PiS.
Posłanka tej partii, Małgorzata Sadurska, oświadczyła, że jest to "działalność stricte marketingowo-polityczna" Platformy Obywatelskiej, która chce "puścić oko do różnych środowisk, głównie lewicowych".
Opracowanie: ChnNews.pl
Źródło: radiozet.pl, polskieradio.pl