W wywiadzie przypomniano prezydentowi, że "pięć lat temu powiedział, że podpisałby ustawę o związkach partnerskich".
Na pytanie czy zmienił zdanie w tej sprawie, odpowiedział, że są to "trudne sprawy ludzkie i powinny być rozwiązywane. Ale czy jedną ustawą czy też zapisami w różnych ustawach, to odrębna kwestia".
Jak dodał, jest "przeciwnikiem robienia z tego sztandaru politycznego." Według niego, trzeba dać ludziom w "tego typu związkach prawo do informacji medycznej, dziedziczenia i tak dalej." Prezydent zaznaczył, że "można i trzeba szukać różnych rozwiązań, byle w zgodzie z konstytucją".
Odnosząc się do sprzeciwu Kościoła katolickiego wobec ustawy o in vitro, Komorowski oświadczył, że "nie chce być prezydentem sumień Polaków", choć sam "ma sumienie w znacznej mierze ukształtowane przez uczestnictwo w Kościele katolickim".
Zaznaczył, że głowa państwa "nie jest od rozstrzygania dylematów moralnych". Ma jednak "pilnować, by państwo nie odbierało obywatelom wolności podejmowania osobistych decyzji w zgodzie z ich najgłębszymi przekonaniami".
Prezydent uważa, że "prawo musi uwzględniać różne wrażliwości etyczne swoich obywateli". Jego zdaniem, należy "pozwolić samym ludziom w jak największym stopniu decydować o ich życiu", a prezydent "w kwestiach światopoglądowych winien szanować różne wrażliwości".
Bronisław Komorowski w wywiadzie podkreślił też, że jest za tym, by "Kościół był wolny od wszelkiego zaangażowania politycznego" i powołał się na badania, zgodnie z którymi 80 proc. katolików nie chce, by księża angażowali się w agitację polityczną.
- Sam jako kandydat nie oczekuję poparcia Kościoła i jako katolik nie chciałbym, by mój Kościół kogokolwiek wspierał - oznajmił.
Czytaj także: Andrzej Duda: katolicyzm fundamentem, który ukształtował Polaków