- To był czas jedności, spędzany ze sobą nawzajem i można było poczuć braterskość, bliskość i to, co możemy budować między sobą, jeśli chodzi o budowanie relacji - mówi o czasie, jaki liderzy spędzili ze sobą.
Dodaje: "stanęliśmy ze sobą jak równi, bracia z braćmi i wracamy razem jako rodzina, jako ci, którzy nie muszą zgadzać się we wszystkim, ale jako ci, którzy potrafią się kochać i nawzajem doceniać".
Jak podaje, fragmentem biblijnym, który "był fundamentem" dla spotkania z papieżem i który zainicjował konferencję ekumeniczną "Już czas" w lutym w Łodzi, była modlitwa arcykapłańska Jezusa o to, by wierzący w Niego stanowili jedność.
Zieliński przyznaje, że celem jest wspólna eucharystia.
"Marzylibyśmy, żeby spotkać się przy stole pańskim przy eucharystii, czego nie możemy zrobić z uwagi jeszcze na różne różnice, jeśli chodzi o teologię i nie możemy dojść do tej interkomunii" - stwierdził.
Jak mówi, podczas spotkania u papieża wskazano, że póki do tego nie doszło, obie strony mogą sobie nawzajem "umywać nogi" i to jest "przestrzeń ekumenizmu, w którym możemy wzrastać, funkcjonować".
Według charyzmatyka, obecnie największym "problemem w braku jedności", jest to, że "stawiamy siebie w centrum, a nie Pana Jezusa".
- Wtedy zawsze walczymy na racje - ubolewa.
Wskazuje, że ci, którzy zostali zaproszeni na spotkanie z papieżem, zostali tam zaproszeni jako "przedstawiciele".
- Cieszymy się, że możemy reprezentować ten ruch, Kościół w Polsce - oznajmił.
Jak wyjawił, papież Franciszek mówił, że "naszym zadaniem jest to, byśmy zbliżali się do siebie tam, gdzie możemy. Abyśmy zanim teologia pozwoli nam zbliżyć się do siebie, zbliżali się tam, gdzie możemy, a możemy zbliżać się w relacjach, w poznawaniu siebie, wspólnej modlitwie".
Tu Zieliński przyznał, że ma wielu przyjaciół w środowisku ewangelicznym i docenia działanie Ducha Świętego w życiu tych ludzi, którzy, jak stwierdził, żyją z Bogiem "bardziej niż on", "mocniej".
- Jest wiele płaszczyzn, na których działa Pan Bóg, o których my, katolicy, możemy się naprawdę uczyć i to jest naprawdę niezwykłe - powiedział.
Jak stwierdził charyzmatyk, papież przyznał, że "aż się gotuje", gdy mówi się, że "to my nawracamy innych".
- Mówi, jak możemy traktować drugiego człowieka tak podmiotowo, że ja nawróciłem kogoś? Ty nie możesz nawrócić nikogo. Jedynie takim sposobem możesz zniszczyć czyjeś życie - cytuje Franciszka Zieliński.
Papież miał też mówić o prozelityzmie jako największym zagrożeniu dla ewangelizacji, "kiedy stajemy do wspólnego głoszenia Chrystusa, kiedy się przeciągamy z jednej strony na drugą stronę".
- Mówi: jedną rzeczą jest to, kiedy Duch Święty wykonuje w tobie pracę i to sam Duch Święty sprawia, że przekonuje cię o pewnych prawdach i zaczynasz gdzieś iść, ale to nigdy nie może dziać się siłą, metodą krzyżową, że próbujesz kogoś przeciągnąć na siłę, bo to nie jest działanie Ducha Świętego. O tym papież mówił naprawdę wiele - przekazał Zieliński.
Jak opisał, spotkanie z papieżem odbywało się "w kółku". Papież przyszedł, mając problemy z chodzeniem i z każdym się przywitał, podając dłoń. Następnie każdy miał możliwość przedstawić się Franciszkowi.
- Opowiadaliśmy trochę, co robimy i zadawaliśmy też mu pytania. Na koniec też modliliśmy się wspólnie, też o zdrowie papieża. Położyliśmy na niego ręce. Modliliśmy się wstawienniczo, o co też poprosił z niezwykłą pokorą, uniżeniem - mówi.
Charyzmatyk deklaruje, że został "urzeczony" tym, jak papież opowiadał o swojej relacji z Duchem Świętym i o tym, jak doświadczył chrztu w Duchu Świętym.
"Nic wtedy nie czułem, ale wiem, że podczas modlitwy wstawienniczej, kiedy modlili się też chrześcijanie różnych wyznań, Duch Święty mnie ożywił" - miał powiedzieć papież.
Franciszek miał też mówić o tym, jak w codzienności słucha głosu Ducha Świętego, tego, co On mu radzi, co robić i co podpisywać, a czego nie.
- Opowiadał też o takim doświadczeniu, kiedy podejmuje złe decyzje, jak przychodzi smutek do jego serca, który wie, że przychodzi od Ducha Świętego - tłumaczy charyzmatyk.
Jak stwierdza, była to "przestrzeń", kiedy uczestnicy spotkania poczuli się sobie bliscy.
- Kiedy mówił o poruszeniach Ducha, o tym, gdzie Duch mu mówi, gdzie iść, a gdzie nie iść, co robić, czego nie, ale też kiedy popełnia błędy w tym rozeznawaniu, to był tak bardzo nasz - mówi Zieliński.
Zacytował też żart papieża. Franciszek na początku spotkania, słysząc o przebiegu wspólnej ewangelicznej konferencji "Już czas", zapytał: "i co nie spaliliście się na stosie, jak kiedyś?".
Jak mówi, papież potrafił "rozładować atmosferę".
- Był jednym z nas, a dla mnie to spotkanie było bardzo poruszające - wyznaje.
Jak mówi, czuł, że jest to "niesamowite", że "może być w tak wyjątkowym miejscu z tak wyjątkowym człowiekiem".
Spotkanie, które Marcin Zieliński określa jako "historyczne", trwało około dwóch godzin.
Charyzmatyk stwierdził, że do tej pory najbardziej był krytykowany za działania na rzecz jedności chrześcijan, takie jak wspólne modlitwy czy zdjęcia z pastorami.
To nieformalne spotkanie z papieżem miało mu pokazać, że jest to kierunek, w którym Bóg prowadzi Kościół.
- Poczułem, że Bóg wywyższa cię tam, gdzie zostałeś poniżony ze względu na Niego. Że Bóg widział twoje upokorzenie i cierpienia, które złożyłeś ze względu na budowanie Jego marzenia jedności - stwierdził.
Wskazał, że działania na rzecz jedności znajdują się także w dokumentach Soboru Watykańskiego II.
- To jest Duch Święty, który w ten sposób prowadzi Kościół, a jeśli jest to niepopularne, to jest to krytykowane - powiedział.
Jak mówi, jest na to gotowy, jak sądzi, wraz z 30 osób, które były w Watykanie.