Jonathan Roumie (serialowy Jezus) i Elisabeth Tabish (Maria Magdalena) gościli w Warszawie przy okazji premiery dwóch pierwszych odcinków czwartego sezonu The Chosen.
Premiera cieszyła się dużym zainteresowaniem, bo i takim cieszy się sam serial.
Oboje aktorzy znaleźli chwilę, by porozmawiać z Zielińskim.
Zapytani o wyjątkowe momenty podczas nagrań, przyznali, że takich momentów jest bardzo wiele, bo i historie, które opowada serial są niezwykle poruszające.
- Kiedy opowiadasz takie historie, wzruszasz się bardzo często. Widzimy, jak te cuda są odgrywane, ludzkie historie się zmieniały. To bardzo wzruszający i urzekający plan zdjęciowy, którego jesteśmy częścią - powiedziała Tabish.
Przyznała, że nieraz nachodziły ją wątpliwości czy jest "wystarczająco dobra", by grać rolę Marii Magdaleny.
- Kim jestem, żeby ją grać? (...) Zdarzyło się wiele razy, że to, co czytałam w scenariuszu, przemawiało do mnie bardzo osobiście. Takie małe momenty powodują duże zmiany i mają na ciebie ogromny wpływ - wyjawiła.
Z kolei Jonathan Roumie opowiedział o pewnej niezwykłej sytuacji na planie.
- Był jeden moment, kiedy kręciliśmy czwarty sezon, w którym Jezus dokonuje cudu. Myślę, że w momencie, gdy cud miał się wydarzyć, miałem akurat uniesione ręce, pojawił się wiatr, który utworzył małe tornado na środku planu i każdy zaczął się zastanawiać, co to było. Rozejrzeliśmy się i spytaliśmy: czy mamy to nagrane? (...) To był pierwszy raz, że coś, co było jakby nie z tego świata, pojawiło się na planie - opowiada aktor.
Jak stwierdził, dla niego jako wierzącego, stanowiło to przypomnienie, by mieć oczy otwarte, bo "wszystko może się wydarzyć".
W Polsce serial The Chosen obejrzało już prawie dwa miliony widzów, a na całym świecie - 200 milionów.
Poniżej wspomniany program i wywiad Marcina Zielińskiego z Jonathanem Roumiem i Elisabeth Tabish (od 11 minuty, 10 sekundy).