Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski wyraził zaskakującą opinię, że dzieci często nie są bez winy w przypadku molestowania pedofilskiego.
- Często wyzwala się ta niewłaściwa postawa czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego wciąga - taka była odpowiedź abp Michalika na pytania dziennikarzy o problem pedofilii w Kościele katolickim.
Kilka godzin po tej wypowiedzi na konferencji prasowej rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Józef Kloch tłumaczył:
"To zwykły lapsus językowy. Sytuacja jest jasna: zero tolerancji dla pedofilii".
Za pomyłkę przeprosił również sam abp Józef Michalik.
- Ono nie ma siły wciągnąć dorosłego, to dorosły wciąga dziecko w orbitę swoich złych zainteresowań - powiedział.
Tłumaczył się też rozkojarzeniem.
- Tu pytanie, tam zebranie, człowiek myśli o wielu rzeczach - oznajmił.
Przeprosiny i tłumaczenie wypada przyjąć. Problem w tym, że ostatnio katoliccy duchowni popełniają tego rodzaju błędy nad wyraz często, co nie uchodzi uwadze mediów i to nie tylko świeckich.
Zaniepokojony sytuacją w Kościele katolickim jest między innymi redaktor Frondy Tomasz Terlikowski, który napisał:
"Ręce opadają, gdy kolejni kurialiści wygadują głupoty, i jak ludzie zupełnie nie rozumiejący emocji rodzicielskich, bronią skazanych za zboczone działania kumpli w sutannach".
Terlikowski obawia się, że zamieszanie wokół pedofilii duchownych może doprowadzić do odejścia wiernych.
"Tego typu wypowiedzi mogą doprowadzić do tego, że parafie rzeczywiście opustoszeją, a rodzice zaczną podejrzliwie spoglądać na ogromną część uczciwych księży. I nie będzie to wina mediów, ale skandalicznych wypowiedzi duchownych urzędników" - oświadczył.
Czy obawy Terlikowskiego są uzasadnione?
Opracowanie: ChnNews.pl
Źródło: gazeta.pl, dziennik.pl, fronda.pl