Koncern, który od 40 lat wyświetla swoje reklamy na wielkim billboardzie w Sydney, umieścił na nim wizerunek tęczowej butelki z hasłem "We say yes to love!" (Mówimy "tak" miłości").
To oczywiście wyraz poparcia dla homoseksualizmu.
Wspomniany wizerunek zamieszczono na jednej części billboardu. Na drugiej pozostało logo i nazwa marki.
Dodatkowo do sprzedaży wprowadzono puszki z napisem "love" z tęczą w środku.
Firma wydała też oświadczenie, w którym podkreśliła, że Coca-Cola od zawsze stawała w obronie "równości, integracji i różnorodności".
„Każdy człowiek ma prawo do szczęścia. Teraz naszym zdaniem przyszedł czas na zmiany w Australii. Niezależnie od tego kto jest kimś i kogo kocha, wszystkie pary i związki należy traktować jednakowo i na równi” - napisano.
Jednocześnie Coca-Cola oświadczyła, że rozumie, iż nie wszystkim spodoba się jej stanowisko.
„Szanujemy prawo ludzi do posiadania innych poglądów. Mamy nadzieję, że mimo to będą respektować nasze podejście do szeroko pojętej równości, nasze wsparcie dla naszych pracowników, ich rodzin i przyjaciół oraz naszych klientów. Dążymy do tego, by wszyscy mogli podzielić się szczęściem z bycia razem” - czytamy.
Kampania nieprzypadkowo jest prowadzona właśnie teraz. Australijczycy do 7 listopada oddają głosy w plebiscycie dotyczącym legalizacji tzw. małżeństw homoseksualnych.
Australijski rząd ma uwzględnić jego wyniki przy pracach nad legalizacją.
Nawet jeśli Australia dokona legalizacji, a wszystko na to wskazuje, to Pismo Święte niezmiennie określa akty homoseksualne jako "zboczenie" i "obrzydliwość". Ostrzega też, że homoseksualiści współżyjący ze sobą nie odziedziczą Królestwa Bożego. Bóg wciąż daje im jednak szansę na upamiętanie.
Niestety więc, w Australii, podobnie jak w wielu innych krajach szeroko pojętego Zachodu, zamiast nieść pomoc osobom pograżonym w problemach i grzechach związanych z tożsamością i preferencjami seksualnymi, pozostawia się je same sobie, a nawet utwierdza w przekonaniu, że problem nie istnieje.
Na podstawie: WirtualneMedia.pl
Zobacz, jak homoseksualiści przeczą sami sobie