Według "Super Expressu", duchowny stał wtedy obok łóżka, na którym leżała aktorka - obok jej mamy, siostry i partnera życiowego - piłkarza Jarosława Bieniuka.
Przybylska była jego parafianką. Ksiądz Miloch dobrze znał także jej ojca Bogdana, który, podobnie jak ona, przegrał walkę z rakiem. Jest dyrektorem hospicjum, które niejednokrotnie wspierała aktorka. Teraz jej rodzina zaapelowała, by ci, którzy przyjdą na pogrzeb, nie kupowali kwiatów, tylko wspomogli Hospicjum im św. Wawrzyńca w Gdyni datkiem.
Jak informuje "Super Express", Anna Przybylska w chwili śmierci była "pojednana z Bogiem" i "żarliwie modliła się aż do końca". Wiadomo też, że kilka miesięcy temu wyspowiadała się po raz pierwszy od 13 lat.
- Teraz ona potrzebuje modlitwy. Módlmy się za nią - mówi ks. Miloch.
Czy taka modlitwa może teraz pomóc? Katolicy sądzą, że tak. Innego zdania są protestanci. Ich zdaniem, modlitwa za zmarłych jest pozbawiona sensu, ponieważ każdy człowiek zostanie osądzony na podstawie uczynków dokonanych na ziemi. Powołują się przy tym m.in. na werset z Listu do Hebrajczyków 9,27:
"Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd".
Protestanci kwestionują również różaniec jako formę modlitwy związaną z odrzucanym przez nich kultem maryjnym.
Więcej na temat wiary Anny Przybylskiej przeczytasz TUTAJ