Mężczyzna został skazany za brutalne pobicie i zamordowanie swoich dwóch współpracowniczek podczas próby rabunku (druga z nich zmarła w szpitalu po 12 godzinach) w 1987 roku. Zabójstwa dokonał poprzez podpalenie swoich ofiar. Później tłumaczył, że był uzależniony od narkotyków, powoływał się także na swoje patologiczne dzieciństwo.
W swojej mowie końcowej skrytykował karę śmierci.
- Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości społeczeństwo zmieni swoje prawo i praktyki. Skoro nie kastrujemy i nie gwałcimy gwałciciela, a także nie odcinamy rąk złodziejom, to dlaczego mordujemy morderców? Ktoś może powiedzieć, że takie jest prawo, ale niewolnictwo też było prawem - argumentował
- Umieraj! - taka była reakcja obecnego na sali brata jednej z zamordowanych kobiet.
Henry przeprosił następnie rodziny ofiar. Powiedział, że jest mu "szczerze żal" za to, co uczynił.
- Przyjmuję Jezusa Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela i świadomie wyrzekam się tego życia na rzecz lepszego, które On oferuje nam wszystkim - oświadczył.
Gdy zaczęła się egzekucja poprzez wstrzyknięcie trucizny, Henry zaczął do siebie mówić lub modlić się. Jego oddech uległ spowolnieniu aż został uznany za martwego.
Źródło: Christian Post, Sun Sentinel