Zdecydowanie warto przeczytać, jak Linda Italiano z kościoła Life Church w Williamstown w amerykańskim stanie New Jersey opisuje swoją życiową drogę. Jest ona przykładem tego, co dzieje się z ludźmi zagubionymi w życiu, ale i takimi, którzy spotykają Boga.
Oto co pisze:
Wychowywałam się z trzema braćmi w ładnym domu i dobrej dzielnicy. Wysoko stawiałam sobie poprzeczkę i byłam aktywna. Jednak moja mama była niespokojną kobietą i w rezultacie ja byłam niespokojnym dzieckiem. Czerpałam radość z lekkoatletyki i gry na pianinie, ale kontuzja nie pozwoliła mi uprawiać sportu, gdy miałam 14 lat, a na pianinie przestałam grać parę lat później.
W 1980 r. na miesiąc przed moją osiemnastką mój starszy brat zginął w wypadku samochodowym. To wydarzenie wszystko dla mnie zmieniło. Ze stabilnej osoby z celami i marzeniami stałam się osobą złą, pozbawioną nadziei i kierunku. Członkowie mojej rodziny zaczęli się od siebie oddalać, bo każdy z nas radził sobie z tą stratą na własną rękę. To rozpoczęło wiele lat mentalności ofiary, co bardzo mnie wstrzymywało, rzutowało na wszystkie moje decyzje.
W 1980 r. 18 lat to był wiek, w którym można już było pić, na moje nieszczęście. Bardzo ciężko było mi spędzać czas w domu, bo moja matka wyładowywała na mnie całe swoje nieszczęście i ból. Stałam się dla niej celem za wszystko, co straciła nasza rodzina. Zaczęłam spędzać dużo czasu w barach. Za dużo piłam już na początku i szybko stałam się alkoholiczką. Spotkałam też kobietę, która wprowadziła mnie w lesbijstwo. Wybrałam ten styl życia na lata aż zostałam później chrześcijanką w 2014 roku.
Picie było dla mnie jak praca. Trwało u mnie do 33. roku życia, aż w końcu przestałam. Choć byłam już trzeźwa, zdawałam sobie sprawę z olbrzymiej pustki w moim życiu. Zaczęłam prowadzić raczej samotną egzystencję i byłam pełna lęku. Miałam niskie poczucie wartości i zadowalałam się okruchami ze strony ludzi w moim życiu, choć powinnam była oczekiwać więcej.
Nakreśliłam sobie plan. Zamierzałam znaleźć kobietę, która dobrze by mnie traktowała i spędzić z nią resztę życia. Przekonywałam się przez lata, że urodziłam się homoseksualistką, choć były dowody na coś odwrotnego. Myślałam, że to była jedyna droga, jaką mogłam iść. Jako że przebywałam tak długo z homoseksualistami, idea, że pociągają mnie tylko kobiety i że pociąg do osób tej samej płci jest czymś pozytywnym, umacniała się we mnie.
Działo się tak aż do początku 2014 roku, kiedy zaczęłam uczęszczać do kościoła. Zobaczyłam tam inny styl życia i myślenia. To wtedy plan mój i Boga zderzyły się. Chodziłam tam tydzień po tygodniu. Zaczęłam rozumieć Słowo Boże, ale w głowie gdzieś miałam, że lesbijstwo będzie czynnikiem, który stanie na przeszkodzie. Myślałam, że jeśli kościół tego nie zaakceptuje, to odejdę. Sądziłam też, że gdy wszyscy dowiedzą się tego o mnie, zostanę poproszona, bym odeszła albo poczuję się niemile widziana.
Na szczęście, myliłam się. Poprosiłam pastorową o spotkanie, na którym wszystko jej powiedziałam i spotkałam się z miłością i szacunkiem. Dokładnie pokazała mi też, co Biblia mówi o homoseksualizmie. Stało się dla mnie jasne, że było to nie do zaakceptowania i niewłaściwe. Opuściłam to spotkanie, nadal czując się mile widziana i akceptowana w kościele, ale rozumiejąc, że homoseksualizm jest takim grzechem, jak każdy inny. Zrozumiałam, że Słowo Boże jest ważniejsze od wszystkiego i to On jest odpowiedzią na wszystkie moje problemy. Nie minęło dużo czasu aż zostałam całkowicie uwolniona z homoseksualnego stylu życia i zupełnie się go wyrzekłam. Bóg uczynił dla mnie to, czego nie chciałam albo nie byłam w stanie dla siebie zrobić.
Dziś chodzę w Bożym świetle i dążę do tego, by być podobną do Chrystusa we wszystkim, co robię. Przez to, że przestałam żyć dla siebie i żyję dla Boga, wydarzyło się coś pięknego. Mogę żyć z odwagą, bez lęku, patrząc na Niego, a nie na siebie. Bóg zaczął odnawiać mnie we wszystkich dziedzinach. Nie grałam na pianinie przez ponad 25 lat. Tymczasem teraz gram w grupie uwielbienia w kościele. Jestem bardziej radosna i wolna, niż kiedykolwiek. Mam kościół pełen ludzi, których kocham i którzy kochają mnie. Mam umysł ukierunkowany na wieczność, a nie na to, co społeczeństwo uznaje za ważne i wartościowe. Chodzę w Bożej woli. Nie boję się już żyć ani umrzeć. Jestem w końcu wolna i zawdzięczam to wszechmocnemu Panu!
Jeśli chcesz oddać swoje serce Panu i przyjąć wszystkie błogosławieństwa, jakie Bóg ma dla ciebie, pomódl się tymi słowami:
"Boże Ojcze, czynię Cię Panem mojego życia. Wejdź do mojego serca. Pokutuję z moich grzechów. Proszę, wybacz, że grzeszyłem przeciw Tobie. Przyjmuję Jezusa jako mojego osobistego Pana i Zbawiciela. Jezu, wierzę, że umarłeś za mnie na krzyżu i że jestem teraz zbawiony i narodzony na nowo."
Teraz idź i tak żyj!
P.S.
Warto dodać, że na swoim profilu na Facebooku Linda Italiano zachęca wierzących, by unikali wspólnot ulegających opinii publicznej w sprawie homoseksualizmu i idących na kompromis w stosunku do tego, co na ten temat mówi Biblia.
Czytaj także: 5 powodów, dla których sprzeciw wobec związków homoseksualnych nie jest mową nienawiści
Źródło: Charisma Magazine
Chcesz więcej informacji od ChnNews.pl?