Tym razem na alarm zabiło amerykańskie wydanie "Newsweeka". Na temat legendy "S" artykuł napisał Kamil Tchorek.
Tchorek na początku przypomniał osiągnięcia Wałęsy. Następnie zacytował słowa, które były prezydent wypowiedział na temat gejów na antenie TVN24.
"Muszą wiedzieć, że są mniejszością i do mniejszych rzeczy się przystosować. Doprowadziliśmy, że ta mniejszość wchodzi na głowę większości. Homoseksualiści powinni siedzieć nawet za murem. Jestem demokratą w stu procentach, ale nie żeby jeden procent wchodził mi na głowę" - mówił były prezydent.
Zdaniem autora artykułu, choć Polska jest zakorzeniona w tradycji katolickiej, przechodzi obecnie "spektakularne zmiany społeczne", do których Wałęsa rzekomo się nie przystosował i pozostał w XX wieku.
Uzasadniając swoją tezę, Tchorek przypomniał, że Polska była pierwszym krajem w Europie Wschodniej, w którym odbyła się parada gejów i lesbijek, w telewizji występują osoby otwarcie podające się za gejów, a do Sejmu wybrano transseksualistę Annę Grodzką.
O Wałęsie napisał jeszcze: "Jest to człowiek napędzany impulsem. Reaguje sercem, a nie głową. Jest to klucz do jego wielkości, ale też do złej sławy".
Sam Lech Wałęsa podkreśla, że nikogo nie zamierza przepraszać za swoją wypowiedź.
Źródło: Galegroup/Newsweek, Onet.pl