Przypomnijmy, Gates powiedział:
- Ostatecznie będziemy musieli mieć certyfikat dotyczący tego, kto jest ozdrowieńcem, a kto został zaszczepiony - stwierdził podczas rozmowy transmitowanej na Facebooku.
Wyjaśnił następnie powód, dla którego taki certyfikat miałby powstać. Według niego, umożliwiłoby to bezpieczne podróżowanie po świecie pomimo zagrożenia.
- Nie chcemy, by ludzie jeździli po świecie w sytuacji, gdzie niektóre kraje nie będą miały tego (koronawirusa, red.) niestety pod kontrolą. A jednocześnie nie będziemy chcieli całkowicie zablokować możliwości, by ludzie tam jeździli, wracali i poruszali się. W końcu będzie więc cyfrowy dowód odporności, który pomoże w ponownym otwarciu się świata - oświadczył.
Co miałyby oznaczać cyfrowe certyfikaty?
Później Fundacja Billa i Melindy Gatesów przekazała wyjaśnienie agencji Reutera.
Zgodnie z oświadczeniem, słowa Gatesa o cyfrowych certyfikatach odnosiły się do "wysiłków na rzecz stworzenia otwartej cyfrowej platformy z celem rozszerzenia dostępu do bezpiecznych testów wykonywanych w domu".
Chodzi oczywiście o testy na obecność koronawirusa w organizmie.
Jak wiadomo, Bill Gates, współzałożyciel Microsoftu, od dłuższego czasu aktywnie angażuje się na rzecz ochrony klimatu, farmaceutyki i szczepień, a także, jak sam przyznaje, ograniczenia populacji ziemi.
Ostatnio poinformował, że wybrał siedem "najbardziej obiecujących" szczepionek, które miałyby powstrzymać Covid-19. Zamierza stworzyć kilka fabryk, które będą je produkować.
W związku z niepokojącymi wypowiedziami miliardera, w Internecie pojawiły się obawy, że mogłoby dojść do przymusu szczepień na koronawirusa, a także, co może być z tym związane, wprowadzenia systemu kontroli.
Mikroczipy? Kropki kwantowe?
Agencja Reutera w związku z różnego rodzaju spekulacjami zwróciła uwagę, że Gates nie zapowiedział wprowadzenia w tym celu do organizmu ludzi mikroczipów. Nie ma na razie też informacji o tym, by do tego celu została użyta technologia kropek kwantowych - o takie plany Gates również jest podejrzewany.
Zwłaszcza po doniesieniach magazynu miesięcznika naukowego "Scientific American". W grudniu opisał on projekt opłacany przez fundację Gatesów. Projekt, który ma za zadanie wykrywać czy dana osoba została zaszczepiona czy też nie. Projekt dotyczy dzieci.
"Wraz ze szczepionką dziecku zostanie wszczepione nieco barwnika niewidocznego dla ludzkiego oka, ale łatwo dostrzeganego przez specjalny filtr telefonu komórkowego połączony z aplikacją, która świeci bliską podczerwienią na skórę. Trwałość barwnika wynosi do pięciu lat" - można przeczytać w artykule.
Do grudnia system nie został przetestowany na dzieciach, ale, jak wskazano, zapewniłby on "szybki i łatwy dostęp do historii szczepień".
"Scientific American" stwierdza, że zespół naukowców Instytutu Technologii Massachusetts użył technologii kropek kwantowych - półprzewodnikowych nanokryształów, które odbijają światło i zostały stworzone, by opisywać komórki. "Wykazano, że barwnik jest bezpieczny dla ludzi" - napisano.
Uczeni zamierzają dodać do kropek również bardziej szczegółowe informacje, takie jak choćby data szczepienia. Zespół chciałby wraz z nimi wprowadzić czujniki, które mogłyby śledzić inne aspekty zdrowotne, takie jak poziom insuliny przy cukrzycy.
Na podstawie: Reuters, Scientific American