Pastor i jego brat po pewnym czasie opuścili zgromadzenie i wracali do domu. Wtedy zostali zatrzymani przez policję i trafili do aresztu. Według ich prawnika, zostali oskarżeni o złamanie sądowego zakazu uczestniczenia w nielegalnych zgromadzeniach publicznych.
Zostali zwolnieni z aresztu pod warunkiem, że nie będą mieli żadnego kontaktu z Coppingiem i nie będą nawiedzać jego posiadłości.
Pawłowscy mieli przystać na te warunki.
Premier prowincji Alberta Jason Kenney wydał oświadczenie w związku z incydentem.
"Wszyscy mieszkańcy prowincji Alberta mają prawo do pokojowego protestu. To prawo nie dotyczy jednak naruszania prywatności domów i nękania rodzin oficjeli publicznych. Niestety, to nie pierwszy raz, gdy skrajni antyszczepionkowi zwolennicy teorii spiskowych próbują zastraszyć przedstawicieli władz w ten sposób. Jestem przekonany, że zdecydowana większość mieszkańców Alberty odrzuca tego rodzaju ekstremizm".
Sam Pawłowski na nagraniu opublikowanym na Facebooku wyjaśnił, że na protest przed domem ministra został zaproszony. Gdy przybył, modlił się i starał się uspokajać sfrustrowanych demonstrantów.
- Czuwanie było bardzo pokojowe. Nie było jakichkolwiek problemów ani incydentów z policją. Wszyscy zaczęli wracać do domów, w tym my. Byłem tam z moim bratem Dawidem i synem Natanielem - wytłumaczył.
Według niego, w pewnym momencie policjanci zaczęli zatrzymywać samochody do kontroli, sprawdzając kierowców alkomatem.
Zatrzymano również Pawłowskich i tej samej procedurze poddano kierującego ich autem Dawida. Kontrola przebiegła bez problemów. Jednak pięć minut później policja zatrzymała ich auto i aresztowała ich.
"Właśnie teraz mamy nowe zarzuty" - mówi na nagraniu policjant, który dokonał zatrzymania.
- Zostałem zakuty w kajdanki i aresztowany za naruszenie prywatności, intrygę i obstrukcję. Dlaczego tak naprawdę nie wiem - przekazał telefonicznie pastor Artur, gdy czekał na prawnika.
Gdy później Pawłowscy zostali wypuszczeni z aresztu, zapowiedzieli, że nie poddadzą się i ostatecznie zwyciężą.
Przypomnijmy, że w październiku ubiegłego roku sąd ukarał braci grzywną i nakazał ich dozór sądowy.
Sędzia zdecydował wtedy, że jeśli będą oni nadal przekazywać swoje poglądy swoim zwolennikom i nie stosować się do restrykcji covidowych, to muszą przedstawiać również "perspektywę ekspertów medycznych". Sąd apelacyjny później tymczasowo zablokował ten nakaz.
Władzom nie podobało się organizowanie przez Pawłowskich nabożeństw uznawanych za nielegalne zgromadzenia w związku z restrykcjami epidemicznymi. W maju zostali aresztowani, a nagranie z zatrzymania obiegło świat.
Na podstawie: cbc.ca, Facebook/Artur Pawłowski